W finale chcemy Hiszpanów!

2009-09-07 9:00

Nigdy nie mieliśmy tylu gwiazd w składzie, nigdy nie było ani tak mocnej drużyny, ani takiej szansy na świetny wynik w mistrzostwach Europy koszykarzy. Dzisiaj we Wrocławiu reprezentacja Polski rozpoczyna walkę w EuroBaskecie 2009 meczem z Bułgarią.

Oczekiwania są olbrzymie, apetyty kibiców podkręca sporo dobrych występów Polaków w meczach towarzyskich, ale przede wszystkim obecność koszykarzy, których w ostatnich latach bardzo brakowało biało-czerwonym: finalisty NBA Marcina Gortata (25 l.) i drugiego najzdolniejszego gracza tego pokolenia, Macieja Lampego (24 l.). Do naszego podkoszowego superduetu dołączył naturalizowany amerykański strzelec, doskonale już znany w Europie, David Logan (27 l.). Na dodatek gramy u siebie. Więcej sprzyjających okoliczności trudno sobie wymarzyć. Pytanie tylko, czy biało-czerwoni są odporni na coraz bardziej przygniatającą presję.

Bojowe nastawienie

- Nie ma żadnej presji, to przecież tylko mistrzostwa Europy, grałem już przed większą widownią i o większą stawkę - uspokaja w swoim stylu Gortat. Ale tak może mówić tylko ktoś, kto ma za sobą świetny sezon w najlepszej lidze świata i podpisanie 34-milionowego kontraktu w NBA.

- Nie ma możliwości, żebyśmy pękli - podkreśla nasz gwiazdor numer jeden, od którego wszyscy oczekują doprowadzenia zespołu aż do katowickich finałów ME. - Dam radę - zapewnia Gortat. - Jesteśmy nastawieni bojowo, mocni fizycznie i mentalnie, by walczyć z każdym do końca. Ja jestem gotowy, koledzy również, nie możemy się już po prostu doczekać pierwszego gwizdka.

Na początek turnieju gramy z Bułgarami, zdecydowanie najsłabszym zespołem grupy D. Dość powiedzieć, że jego największą postacią jest... izraelski trener Pini Gershon (58 l.). Zwycięstwo nad pierwszym rywalem ma być formalnością i kluczowym zadaniem I rundy.

- Ten mecz nie musi być wcale najważniejszy. Sądzę, że w naszym zasięgu są też Litwini i Turcy, dlatego liczę, że wygramy w grupie ze wszystkimi rywalami - zakłada Gortat. - Pewnie, że na Litwie koszykarski potencjał jest olbrzymi, bo tam na 10 chłopców aż 9 gra w koszykówkę, a ten, co nie gra, jest dziewczynką... - śmieje się nasz środkowy. - Jednak tym większy będzie smak takiej wygranej, kiedy ogramy Litwę na EuroBaskecie.

Gortat nie może się też doczekać ostatniego spotkania grupowego z Turkami.

Czapa dla Turkoglu

W tej drużynie supergwiazdą jest były kolega Marcina z Orlando Magic, Hedo Turkoglu (30 l.). Nasz jedynak w NBA chce... wbić tureckiego przyjaciela w ziemię.

- Założę mu taką "czapę", że zwątpi - przewiduje Gortat. - LeBron James już to przeżył, teraz czas na Turkoglu. Przerwaliśmy złą passę meczów z Izraelem i wreszcie pokonaliśmy tę drużynę. W najbliższych dniach czas na poprawienie statystyki z Litwą, Turcją, no i oczywiście z Bułgarią.

Tylko wielcy optymiści przewidują, że Polska powalczy w EuroBaskecie o medal. Gortat jest za to... megaoptymistą. - Myślę o finale z Hiszpanami i oczywiście o naszej wygranej w tym ostatnim meczu turnieju! - wypala. - Po pierwsze w ogóle nie biorę pod uwagę, że Polska mogłaby nie awansować do drugiej rundy - jest pewien "Polski Młot". - Na mecze drugiej rundy w Łodzi zaprosiłem już wiele osób, kupiłem wcale nie takie tanie bilety i okazałbym się niepoważnym gościem, gdybym tam nie zagrał.

Najnowsze