Przypomnijmy, że Włodarczyk zrezygnowała z udziału w mityngu im. Kamili Skolimowskiej w Cetniewie, bo nie oburzyło ją zachowanie kulomiota Konrada Bukowieckiego. 21-latek wrzucił do mediów społecznościowych plakat zapowiadający imprezę, na którym zasłonił sylwetkę Anity. Tajemnicą nie jest, że relacje młociarki z niektórymi kadrowiczami, są nie najlepsze.
„Super Express”: - Czy czuje się pani nieco odizolowana w środowisku?
Anita Włodarczyk: - Nie czuję się. Chyba że oni tak się czują. Ale rozmawiać o tym nie będę.
- OK, przejdźmy więc do sportu. Czy świetny występ w MP możemy nazwać odrodzeniem rekordzistki?
- Zostawiam to waszej decyzji. Owszem, przyzwyczaiłam wszystkich, ze od pierwszego startu idzie mi dobrze. Tym razem wyglądało to zupełnie inaczej niż w poprzednich latach, było trudniej. Ale nie miałam trudności w przygotowaniach i nie było chwili zwątpienia, że odzyskam pełną dyspozycję. Gdybym takie myśli miała, pewnie nie wystartowałabym w tym roku i przełożyła występy patrząc na igrzyska 2020. Owszem, trochę mnie uspokoił najlepszy wynik na świecie w tym roku. Mówiłam, że wrócę na swoje tory i słowa dotrzymałam.
- Jak wysoko pani teraz mierzy?
- Nie wypada mi mówić, że nie jadę, by walczyć o złoty medal w Berlinie, bo myślę tylko o tym. W głowie siedzi mi też ciągle rekord świata. W Lublinie jeszcze się utwierdziłam, że to możliwe. Rzut na 76 metrów wykonany był jakby „bez dwóch ostatnich obrotów”. A ten najlepszy, w którym chciałam pójść na maksa, był „bez” ostatniego, bo wcześniej złapały mnie skurcze w łydkach. Więc jak wszystko się poskłada, to myślę, że… na pewno o rekord powalczę.
- Czego jeszcze brakuje do pełnej dyspozycji?
- Zwłaszcza prędkości obrotów. To jeszcze nie to, co na igrzyskach w Rio, gdzie byłam rakietą w kole. Ale od tygodnia trener Kaliszewski zmniejsza mi obciążenia treningowe, więc powinna przyjść świeżość. Zadbamy też o to, by nie powtarzały się skurcze.
- Można liczyć na dwa medale polskich młociarek w Berlinie?
- A może będą trzy? (śmiech) To była niespodzianka! Wszystko może się zdarzyć. (Joanna Fiodorow jest trzecia w tabeli Europy w br., a Malwina Kopron ósma – przyp. red.).