- Ćwiczę tutaj, bo przyzwyczaiłam się do obskurnej i śmierdzącej siłowni. Zagryzam zęby i trenuję. Jestem w tym klubie od roku 2009 i chcę być nadal. Zostałam w tym roku, bo miasto płaci mi wynagrodzenie. Nie wiem, jak będzie w przyszłym. Prezes klubu i mój trener Krzysztof Kaliszewski dał miastu 30 dni na decyzję w sprawie dzierżawy terenu na kolejnych 30 lat.
W tym sezonie Włodarczyk zdobyła wszystko, czego pragnęła: złote medale igrzysk i ME, rekord świata i zwycięstwo w cyklu Challenge IAAF w młocie.
- Spełniły się moje marzenia. Najcięższym momentem był olimpijski finał. Emocje i upał sprawiły, że na zdjęciach z konkursu wyglądam jak nie ja - mówi nam Anita.
Włodarczyk wierzy, że poprawi rekord świata (82,29), który ustanowiła w Rio. - Rezerwy są na pewno, zwłaszcza w technice. Ten rekordowy rzut nie był zresztą idealny - mówi.