Dorobek Anity Włodarczyk od momentu rozpoczęcia współpracy z Krzysztofem Kaliszewskim jest niezwykle imponujący. Złota Igrzysk Olimpijskich z Londynu i Rio, złote krążki z mistrzostw świata w Moskwie, Pekinie i Londynie, a do tego także tytuły mistrzyni Europy z Helsinek, Zurychu, Amsterdamu i Berlina.
Zmiany w kadrze polskich biegaczek narciarskich. Wierietielny zrezygnował, Kowalczyk zostaje
Prowadzona przez szkoleniowca młociarka została rekordzistką świata, a w 2016 roku została wybrana przez kibiców najlepszym sportowcem Polski! Wszystko układało się idealnie, ale współpraca musiała się zakończyć. Jak informuje "Przegląd Sportowy", trner Kaliszewski musiał zostać w Stanach Zjednoczonych z powodów osobistych.
- Napisał mi, że musi zostać w USA ze względów rodzinnych i że może mnie trenować zdalnie. Dostał z PZLA wiadomość, że zgrupowanie jest zakończone i że ma lecieć do Polski, a jednak tego nie zrobił. Nie wyobrażam sobie, byśmy mogli pracować zdalnie - powiedziała na łamach "Przeglądu Sportowego" Włodarczyk.
Szkoleniowiec co najmniej do czerwca musi pozostać w Ameryce Północnej. – Mleko się rozlało. Nie wiem, czy w obecnej sytuacji moglibyśmy jeszcze raz zaufać sobie. Pozostaje mi życzyć Anicie zdobycia trzeciego złota igrzysk olimpijskich, choć już nie będzie dane nam dokonać tego wspólnie. Nigdy nie przestałem w nią wierzyć, wręcz przeciwnie - dodał Krzysztof Kaliszewski.