Konkurs w Toruniu skończył się… zanim się dobrze zaczął. Kulomiot InPost Team już w pierwszej próbie pchnął kulę na odległość 21.55 m. To trzeci w tym roku wynik w Europie i czwarty na świecie. Co ciekawe, Bukowiecki, gdy popatrzył na swoją próbę nie był nią zachwycony.
– To wcale nie było dobre pchnięcie. Trafione, ale wolne i powiedziałbym, że najbrzydsze moje pchnięcie na dwadzieścia jeden i pół metra w życiu. Na pewno może być dużo lepsze, ale oczywiście z samego wyniku jestem zadowolony. Na szczęście zawody wygrywa się jednym pchnięciem, a nie sumą wszystkich, bo w pozostałe próby jakoś nie mogłem się wstrzelić – mówił zawodnik klubu AZS UWM Olsztyn.
Z ostatniej próby w konkursie Bukowiecki już zrezygnował. Wcześniej, po jednym z pchnięć, widać było grymas bólu na twarzy mistrza Polski. – Coś poczułem w łokciu i trzeba to na pewno sprawdzić. Poproszę fizjoterapeutów o wstępną diagnozę, jeśli uznają, że trzeba to dokładniej zrobić, to w poniedziałek to zrobię. Mam nadzieję, że to nie jest nic poważnego – dodał.
Głównym celem w tym sezonie Konrada Bukowieckiego są halowe mistrzostwa Europy, które w pierwszych dniach marca odbędą się w tureckim Stambule. Tam Polak chce walczyć o medal i zdobyć swoje drugie złoto na europejskim czempionacie w karierze. Pierwsze wywalczył sześć lat temu w Belgradzie.
– Dobrze znam swoje możliwości i wiem, że jeśli pchnięcie zostanie dobrze trafione to kula może daleko lecieć, nawet dużo dalej, niż teraz w Toruniu. Warunkiem jest oczywiście trafienie, no i przydałoby się zrobić tak, by zdarzało się to częściej, a nie raz w sezonie – mówił kulomiot InPost Team.
W Stambule Polskę w konkursie pchnięcia kulą reprezentować będzie dwóch Polaków. Obok Bukowieckiego o medale powalczy także Michał Haratyk, który w halowych mistrzostwach Polski w Toruniu również spisał się bardzo dobrze i z wynikiem 21.09 wywalczył srebrny medal.