- Carlos to piesek rasy mops, w maju będą trzy lata od kiedy jest z nami. Moja największa miłość! Obok Andrzeja! I teraz muszę ich zostawić. Oby na krótko. Szybki medal w Belgradzie i wracam do mojej rodzinki – uśmiecha się Iga, która stara się spędzać z Carlosem jak najwięcej czasu.
- Niestety rzadko bywa ze mną na zgrupowaniach, ale mój maż Andrzej miał mecz wyjazdowy i trochę pokomplikowało nam się życie, więc zabrałam Carlosa ze sobą. To był wspaniały czas, bo Carlos jest niesamowitym psem. Nie ma co ukrywać, że Carlos był moją terapią odstresowującą przed wyjazdem do Belgradu (śmiech). Dzień przed wyjazdem mój mąż go zabrał od razu zrobiło mi się tak pusto – opowiada Iga.
Przeczytaj także: Polka wycofała się z HMŚ. To wielka strata dla naszej kadry, wszystko przez chorobę
Mistrzyni olimpijska z Tokio mimo już zaawansowanego wieku jak na sprinterkę, wciąż zachowuje wyśmienitą formę. Teraz chce błysnąć w Belgradzie.
– Prawie pół roku byliśmy razem i wyjazd do Belgradu to właściwie pierwsze tak ważne zawody od czasu Tokio. Serce więc pęka, ale jednocześnie jest już we mnie wielka tęsknota za rywalizacją i medalami. I z takim nastawieniem pojechałam do Belgradu. Jak tu dotarłam, to tak naprawdę dopiero teraz poczułam tę fajną adrenalinkę, motywację do walki o medale i walki. To pierwszy taki moment po IO, gdzie człowiek czuje, że może jeszcze powalczyć i zdobyć złoto – podkreśla Baumgart-Witan.