„Super Express”: - Po ostatnich świetnych wynikach urósł apetyt na coś więcej podczas HMŚ w Belgradzie?
Justyna Święty-Ersetic: - Tak. Jestem nastawiona mega bojowo i będę walczyła o jak najlepszy rezultat. Wiadomo jednak, że mistrzostwa to bieganie turniejowe, więc na pewno będzie ciężko. Jestem jednak dobrze przygotowana a moje ostatnie występy świadczą o tym, że stać mnie tutaj na szybkie bieganie.
- Polskich zawodniczek, które biegają bardzo szybko, jest kilka. Rywalizacja napędza?
- Oczywiście. Wyniki na hali to pokazały. Ania Kiełbasińska zaczęła z bardzo wysokiego pułapu i my z Natalią Kaczmarek nie chciałyśmy być gorsze. Chciałam dołączyć do dziewczyn, biegać tak szybko jak one i udało mi się to. W naszej rywalizacji na mistrzostwach Polski każda z nas była zawzięta, zmotywowana i walczyłyśmy o złoto do samego końca.
- Jesteście bardziej przyjaciółkami czy rywalkami?
- Oczywiście, że jest rywalizacja. Każda z nas chce być najlepsza, ale ja zawsze powtarzam, że ta rywalizacja jest tylko na bieżni.
- Masz bardzo dobry rekord życiowy, ale na ile jesteś w stanie zejść jeszcze niżej?
- Nie lubię składać deklaracji, ale na pewno stać mnie na bieganie poniżej 51 sekund. Ale w Belgradzie startujemy na hali, bieg musi się dla mnie bardzo dobrze ułożyć.
Zobacz też: Kajetan Duszyński ma wielkie plany na przyszłość związane z białkami. Trudno w to uwierzyć, należy bić brawo
- Myślisz czasem o końcu kariery, czy to jeszcze za wcześnie?
- Wcześniej mówiłam, że po Tokio zrobię pa, pa i już mnie nie będzie. Ale wbrew pozorom to nie jest tak prosto zakończyć karierę, bo w dalszym ciągu sprawia mi to frajdę. W dalszym ciągu poprawiam swoje wyniki, więc póki jest zdrowie, chciałabym to wykorzystać.
- Jako doświadczona zawodniczka musisz włożyć więcej sił, żeby rywalizować z tymi młodszymi?
- Po MP śmiałam się, że wygrało doświadczenie, a nie młodość. Wiek, to są tylko liczby, czuję dobrze, więc mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda mi się utrzeć nosa młodzieży.
- Niedawno wybudowaliście z mężem dom. Jak idzie urządzanie?
- Mam to już za sobą i bardzo dobrze, bo to był dosyć wyczerpujący etap w moim życiu. Chciałabym troszkę w tym domu posiedzieć, ale wiadomo jak jest w życiu sportowca. Po mistrzostwach świata będę miała troszkę więcej czasu, by nacieszyć się rodziną i najbliższymi.
- Jakie wsparcie będziesz miała w Belgradzie?
- Przyjeżdża do mnie mąż z bratem, dziewczyną. Zawsze, jak jest rodzina to mnie to dodatkowo mobilizuje. Po mistrzostwach Polski mój mąż powiedział trenerowi, że musi jeździć ze mną na każde zawody, bo wtedy jest dobrze (śmiech).