- Nie miałam kontuzji, a treningi wskazują, że powinno być naprawdę dobrze. Jestem bardzo zadowolona, a mam jeszcze z czego dołożyć - mówi nam.
Lićwinko stara się nie myśleć o tym, że będzie jedną z faworytek olimpijskiego konkursu w Rio. - Na skoczni walcząc z rywalkami, koncentruję się na sobie - deklaruje. - Chciałabym w tym roku regularnie skakać po 2 metry. Z tego można "ukręcić" bardzo dobry wynik. A najlepiej, żebym miała "dzień konia" dwudziestego sierpnia (olimpijski finał skoku wzwyż - red.).
Zobacz: Prezes PZLA: Na igrzyskach w Rio też będzie pięknie! [ZDJĘCIA]
Jej trenerem od trzech lat jest Michał Lićwinko (29 l.), były kulomiot. Dwa i pół roku temu pobrali się. Współpraca doprowadziła Kamilę do światowej elity skoku wzwyż.
- Oczywiście, że Michał jest najlepszym trenerem na świecie - mówi z uśmiechem Kamila. - Odkąd współpracujemy, idę cały czas do przodu, a mam jeszcze dużo rezerw. Michał ma ogromną wiedzę, do której doszedł sam. Potrafi zmobilizować mnie do treningu, do przełamania słabości.