Można powiedzieć, że jej dobre osiągnięcie to sukces rodzinny: samej lekkoatletki, jej trenera i męża Michała oraz 13-miesięcznej córeczki Hani, która towarzyszy mamie w Katarze, pod opieką cioci.
- Szczerze mówiąc w ostatnich tygodniach liczyłam, że mogę skakać wysoko, że ta moja forma jest naprawdę dobra. Michał mi to powtarzał. Tylko musiałam to poczuć – komentowała po konkursie rekordzistka Polski (2,02 m w hali).
- Ten konkurs nie układał się jak powinien, było dużo strąceń, ale cieszę się, że powalczyłam. Jestem bardzo zadowolona. Od dawna słyszałam, że jestem słaba psychicznie i nie wytrzymuję presji. Mam nadzieję, że tym konkursem udowodniłam, że wcale taka nie jestem.
- Czułam się naprawdę dobrze, mogłam skoczyć te dwa metry, ale brakowało mi oskakania. Chciałam skoczyć wysoko, walczyłam sama ze sobą. Powiedziałam sobie, że się nie poddam, dopóki nie będę z siebie zadowolona. I ten skok na 198 naprawdę mnie wzruszył. Taki powrót to spełnienie marzeń. Można powiedzieć, że jestem mistrzynią świata matek w skoku wzwyż, bo poza mną była jedna mama, Swietłana Radziwiłł z Uzbekistanu, ale ona uplasowała się za mną.