"Super Express": - Pięć meczów w Tokio i pięć zwycięstw. To z Wenezuelą pieczętuje nasz awans na igrzyska. Droga była długa, bo trwała 21 spotkań. Teraz spadł kamień z serca?
Michał Kubiak: - Zdecydowanie, spadł. Jesteśmy na igrzyskach. Walczyliśmy o ten cel dość długo, bo zajęło nam to prawie rok. Teraz mamy nowy cel – złoty medal igrzysk olimpijskich w Rio.
- Wenezueli nie daliście zupełnie szans. Od samego początku do samego końca wygrana nie była zagrożona ani przez moment.
- Właśnie tak trzeba grać w takich meczach. Wiedzieliśmy, że jesteśmy zdecydowanie lepszym zespołem. Tylko od nas zależało, jak ten mecz będzie wyglądał. Czy będzie taki, jak to wyglądało, czy nerwowy i będziemy rozgrywali tie-breaka, a to przecież lubimy (śmiech). Dobry zespół cechuje się tym, że potrafi wyjść na taki mecz skoncentrowany i wziąć to, co mu się należy. To 3-0 było planowane, ale trzeba było je potwierdzić na boisku.
- Celem na ten turniej był awans, ale jesteście ambitnymi ludźmi i na pewno chcecie wygrać dwa pozostałe mecze? Te dwa mecze będą elementem selekcji przed RIO?
- Oczywiście, że chcemy wygrać te dwa mecze i cały turniej. Najważniejszy cel zrealizowany, ale polska kadra to walczący i nie odpuszczamy innych meczów. Mamy jeszcze dwa spotkania i o tym kto w nich zagra, zadecyduje trener, tak samo jak o całej selekcji i wyborze olimpijskiej dwunastki. Każdy chce pojechać na IO i każdy z nas wyjdzie i będzie walczył na całego. Pamiętajmy, że o składzie może też decydować kondycja poszczególnych chłopaków, bo wiemy, że nie wszyscy czują się zdrowi w stu procentach. Ci co grali mniej na pewno też dostaną tutaj swoją szansę. Chociażby Artur Szalpuk grał na razie niewiele, bo też miał drobne problemy. Nam nadzieję, że wszystko jest dobrze i wystąpi w spotkaniach z Iranem i Australią i pokaże na co go stać.
Wypowiedzi innych zawodników po meczu z Wenezuelą:
Marcin Możdżonek
Od początku do końca meczu z Wenezuelą kontrolowaliśmy w pełni sytuację na boisku. Wiedzieliśmy, że jesteśmy lepszy zespołem i awans dziś był, nie powiem, że planowany, ale do przewidzenia. Wielkim honorem jest granie w reprezentacji i uczestniczenie w całej idei olimpijskiej. Trenerów trzeba pytać, czy od następnego spotkania zaczyna się już selekcja. W nich też będziemy chcieli wygrać
Stephane Antiga
Jesteśmy szczęśliwi. Musieliśmy wrócić do Azji na kwalifikacje, ale tym razem przylecimy do Polski w zdecydowanie lepszych nastrojach. To wielka sprawa być częścią reprezentacji i uczestniczyć w takich chwilach. Widzę, jak chłopaki się cieszą i ile ten awans dla nich znaczy. Dla mnie to też duża rzecz, że będę jednym z trenerów prowadzących zespół w Rio.
Mateusz Mika
Bardzo długa i wyboista była droga na moje pierwsze igrzyska, ale w końcu się udało. Lecimy do Rio i jesteśmy z tego powodu wszyscy bardzo zadowoleni. Po końcowym gwizdku widać było emocje, które w nas siedziały. Mecz z Wenezuelą był spokojniejszy i w końcówce trzeciego seta jasne już było, że nic złego nie może się wydarzyć. Mieliśmy swoje problemy w poprzednich turniejach, w których przegrywaliśmy niewielką liczbą punktów. Teraz w końcu trudne, często pięciosetowe mecze wygrywany i to jest doskonała wiadomość dla fanów reprezentacji.
Karol Kłos: Wyszarpaliśmy ten awans
Dużo przeszliśmy, żeby pojechać do Rio. Ale mamy to! Mecz z Wenezuelą kontrolowaliśmy od początku do końca. W każdym secie wypracowaliśmy sobie przewagę i grało nam się komfortowo. Najważniejsze, że mamy tę wymarzoną kwalifikację, bo ten brak awansu bardzo nas męczył i wisiał nad naszymi głowami jak topór. Gdy graliśmy ligę, każdy z nas myślał, że fajnie byłoby załatwić tę sprawę. Odłożyliśmy to najpóźniej jak się dało, ale w końcu reprezentacja Polski pojedzie do Rio. Mamy to! - Dużo przeszliśmy, żeby pojechać do Rio. Po Pucharze Świata i Berlinie dostaliśmy kolejną szansę i wyszarpaliśmy to. Bo to nie był łatwy turniej. Trzy tie-breaki i teraz możemy się cieszyć.