Nie milkną echa piątkowego finału na 1500 metrów podczas HME w Toruniu. Marcin Lewandowski zdobył srebrny medal, przegrał jedynie z Jakobem Ingebrigtsenem, lecz po kilku minutach okazało się, że niekoniecznie. Norweg miał popełnić przewinienie, przekroczyć linię toru już na początku wyścigu. Za to dotknęła go dyskwalifikacja.
To oczywiście sprawiło, że ze złota cieszył się reprezentant Polski, choć przez chwilę nawet on był zdyskwalifikowany. Ingebrigtsen złożył jednak skuteczne odwołanie. Norweski biegacz odzyskał złoto.
HME w Toruniu: Polacy protestowali, ale to nic nie dało. Lewandowski nie dostał złotego medalu!
- Ciężki okres był. Dużo zamieszania (...) Dekorację medalową przełożyli, bo były walki, protesty. Nikt nie wiedział, o co chodzi - powiedział następnego dnia Lewandowski w specjalnym nagraniu, które umieścił na swoim koncie na Instagramie.
Bardzo kontrowersyjna decyzja. Dziwnie, że tak się stało, bo wszyscy sędziowie, i polscy, i zagraniczni, stwierdzili jednogłośnie, że powinna być dyskwalifikacja, jednak komisja zdecydowała, bez podania powodu, że nic się nie zmienia - dodał.
Szokujący pomysł na HME 2021 w Toruniu. Pobiegła w MASECZCE i awansowała [WIDEO]
33-latek nie zamierzał ukrywać zaskoczenie całą sytuacją. Ma na ten temat swoją bardzo kontrowersyjna teorię. Bardzo możliwe, niestety, że zgodną z prawdą. - Różne były opcje. Szantaże ze strony Norwegów, że jeśli nie wygra, to nie wystartuje na 3000 metrów, a to jest gwiazda. Także różne dziwne historie. Cieszę się ze swojego biegu, pobiegłem ambitnie i odważnie -rzucił polski biegacz, który już w swojej karierze sięgał po złoto HME (w 2017 i 2019 r.)
