Marcin Lewandowski to jeden z najlepszych polskich biegaczy. Jego walka o medal igrzysk olimpijskich skończyła się jednak przedwcześnie, bowiem w trakcie biegu półfinałowego na 1500 metrów Lewandowski poczuł ból w nodze, który uniemożliwił mu kontynuowanie rywalizacji. Polak był załamany takim obrotem spraw, ale teraz okazało się, że kontuzja mogła… uratować mu życie! W rozmowie ze Sport.pl Marcin Lewandowski wyznał, że badania wykazały nie tylko zerwany przyczep w łydce.
Lewandowski: „Wtedy bym umarł”
W rozmowie z TVP tuż biegu Marcin Lewandowski wyglądał na pogodzonego z takim obrotem spraw i odniósł się także do wiary, uznając, że wszystko jest planem nakreślonym przez Boga. – Nie wiem, jak wielkiej próbie pan Bóg mnie poddaje, ale jedyne co mi pozostaje, to wziąć to na klatę i dalej robić swoje (…) Ludzie naprawdę mają pecha, tracą dużo więcej niż ja w tym półfinale. Wezmę to z dumą na klatę, bo nic innego mi nie pozostaje. (…) Wierzę, że to wszystko ma swój cel. Bardzo mocno wierzę, że olbrzymi pech, który mnie prześladuje, w przyszłości będzie moim zbawieniem – mówił wówczas Lewandowski.
Okazało się, że „zbawienie” przyszło dużo szybciej, niż ktokolwiek mógł myśleć. Po badaniach okazało się, że w łydce sportowca stworzył się skrzep. Gdyby się oderwał, Lewandowski przypłaciłby to życiem. – Okazało się, że w tej łydce, w której zerwałem przyczep, mam zakrzepicę. Skrzep był bardzo duży i mógł się w każdej chwili oderwać. Wtedy bym umarł – powiedział biegacz w rozmowie ze Sport.pl.
Taki obrót spraw tylko umocnił wiarę Lewandowskiego. – Nie wygrałem w Tokio medalu, na który ciężko pracowałem, ale bardzo możliwe, że wygrałem życie. Dzięki kontuzji w półfinale nie biegłem dalej, będąc w stanie dużego zagrożenia, o czym wtedy nie wiedziałem. Teraz widać sens tej wiary, że może ja nie wiem, ale "Pasterz wie" – stwierdził 34-latek.
18/08/2021 Marcin Lewandowski uniknie operacji nogi. Ale... ma zakrzepicę w mięśniu