- Jest złoto i srebro dla Polski. Taki był plan. Wojtek był w tym sezonie zdecydowanie lepszy, presja go nie przygniotła. Ja miałem bardzo ciężki rok. Wojtek przez swoje starty wykrzesał we mnie wszystko co najlepsze. Brakowało energii, żeby czwarty obrót szybciej złapać nogą, zrobić wyrzut. Młot mi uciekał, nie miałem siły, żeby z nim powalczyć, poszarpać go. Starałem się zaliczać próby. Tyle mogłem rzucić i nie ma zawodu – powiedział po zawodach Fajdek.
Srebrny medalista narzekał na uraz, który przed mistrzostwami świata nie pozwalał mu normalnie trenować.
- Gdybym nie miał problemów zdrowotnych, to pewnie byłoby zupełnie inaczej. Rzucałem w tym sezonie na treningach ponad 82 metry. Ale to było 2 miesiące temu. Moja ambicja nie pozwala mi przychodzić na stadion i myśleć, że ja na pewno dzisiaj przegram. Chciałem wygrać, ale Wojtek był po prostu lepszy. Fajnie, że to on, a nie ktoś inny. Pewnie, że się cieszę z tego medalu. Byłem już mistrzem i wicemistrzem Europy, wiem jak to smakuje. Mój plan to wygrać za rok mistrzostwa świata, a za dwa lata ten upragniony złoty medal olimpijski. To my jesteśmy najlepsi na świecie i w Europie. Oby za rok zamienić się miejscami i będę szczęśliwy – zakończył.