W pierwszej próbie „Machałek” rzucił słabo i celowo spalił. W drugiej trafił w siatkę, a w trzeciej – znów spalił, bo rzut był zbyt krótki. Do awansu wystarczyło posłać dysk na 64 metr.
- Czuję rozczarowanie. Próbne rzuty miałem bardzo dobre. Powiedziałem sobie: „wow, jakie to jest proste”. A potem zeszło mi napięcie, chęć rywalizacji. Głowa nie wytrzymała. Nie czułem w ogóle dysku, jakby chodził blisko mojego ciała. Wygrał ze mną stres. Kubeł zimnej wody na głowę – powiedział Małachowski, który miał bronić tytułu sprzed dwóch lat.
Dyskobol nie zmienia zdania – ostatnim jego startem w karierze będą igrzyska w Tokio (2020).
- Chcę spełnić swoje marzenie i dociągnąć do igrzysk w Tokio. W ME 2020 nie wystartuję. Coś się kończy, coś się zaczyna. Przychodzą młodzi, zaczynają fajnie rzucać. We mnie też może jeszcze wejdzie większa chęć, czy wola walki – dodał.