Chodzi o film reklamowy australijskiej firmy wychwalający oprogramowanie bukmacherskie na telefony komórkowe. Johnson mówi w nim m.in., że aplikacja „dała pozytywny wynik testu na szybkość i moc, i robi to bez przerwy”. W filmie pojawia się też kilka innych postaci (odgrywanych już przez aktorów) wyraźnie nawiązujących do sportowców nafaszerowanych koksem. „Jeśli chodzi o wspomaganie, Ben Johnson wie w czym rzecz i dlatego ma przyjemność promować nową podrasowaną aplikację na Androida. To nieuczciwa przewaga, polecana przez ekspertów” - głosi slogan reklamowy.
Obecność w reklamie najsłynniejszego dopingowicza w historii lekkoatletyki wywołała burzę w Australii. Tamtejsze władze antydopingowe stwierdziły, że traktuje ona zbyt lekko poważną sprawę dopingu w sporcie i gloryfikuje sportowego oszusta. Odpowiedzialna za spot bukmacherska firma Sportsbet wyśmiała zarzuty, utrzymując, że filmik jest dowcipny i oparty na żartobliwych skojarzeniach. – Nie będziemy przepraszać za obecność humoru w reklamie – odparł rzecznik firmy. Widzowie zdają się podzielać ten pogląd, chwaląc pomysł i wykonanie. A co wy sądzicie?