Jim Hines

i

Autor: FORUM

Nie żyje słynny sprinter. To on złamał 10 sekund. Jim Hines przeżył 76 lat

2023-06-04 22:36

Biegał tak szybko jak nikt w tamtych czasach. Jego kariera także zakończyła się bardzo szybko. JIM HINES przeszedł jednak na trwałe do historii lekkoatletyki. Były sprinter zmarł w sobotę 3 czerwca w wieku 76 lat.

W roku 1968 pobił dwa historyczne rekordy. Historyczne, bo właśnie jemu dane było spełnić marzenie niezrealizowane przez wybitnych sprinterów. Złamał barierę 10 sekund w biegu na 100 metrów. 20 czerwca tamtego roku w mistrzostwach USA na bieżni żwirowej w Sacramento uzyskał przy pomiarze ręcznym 9,9 s.

- Od kiedy byłem smarkaczem, myślałem, by rozbić ten symbol. Bo dziesiątka w szkole to ocena celująca – wspominał po latach.

W październiku 1968 wygrał finał olimpijski w Meksyku na tartanie i w czasie mierzonym elektronicznie – 9,95 s. Co ciekawe na liście rekordów do roku 1977 pozostawał wynik 9,9 s, zanim światowa federacja IAAF uznała, że notowane będą jedynie wyniki elektroniczne. Ten elektroniczny – 9,95 – przetrwał do roku 1993, gdy inny Amerykanin, Calvin Smith przebiegł setkę w 9,93 s.

Syn robotnika z Oakland w Kalifornii rozpoczynał sportowa przygodę od gry w baseball. Tam zauważył go trener lekkoatletyki i namówił na zmianę dyscypliny. Trafił w dziesiątkę. Podczas igrzysk w Meksyku Jim Hines zdobył złote medale na 100 m i w sztafecie 4x100 m oraz ustanowił historyczny rekord.

Podczas igrzysk znalazł się zresztą w bardzo niezręcznej sytuacji. Ówczesne wystąpienia rasistowskie w USA spowodowały niespełnioną groźbę bojkotu reprezentacji przez czarnoskórych sportowców. Podczas igrzysk doszło do gestu protestacyjnego na podium czarnoskórych medalistów w biegu na 200 m, Tommie Smitha i Johna Carlosa. Hines nie był zwolennikiem bojkotu ani gestu kolegów.

Zaraz po olimpiadzie zerwał z lekkoatletyką. Podpisał kontrakt zawodowy w futbolu amerykańskim. Przez dwa sezony był graczem klubu Miami Dolphins, a potem Kansas City Chiefs. Nie rozegrał jednak więcej niż dziesięć meczów. Był wprawdzie najszybszym człowiekiem świata, ale jego marne zdolności manualne sprawiły, że przydano mu przezwisko „Ups”.

Ta trzecia dyscyplina okazała się kresem jego kariery sportowej.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze