"Super Express": - A gdzie byś ten medal z Rio powiesił? Podobno specjalna sala na trofea w domu w Zegartowicach pęka już w szwach.
Rafał Majka: - Rzeczywiście, miejsca jest coraz mniej, ale jeśli udałoby mi się stanąć na olimpijskim podium, to specjalnie dla tego jednego medalu jestem gotów dobudować nowy pokój. Igrzyska to marzenie każdego sportowca. Aż ciarki mnie przechodzą, kiedy o nich pomyślę. Jeśli pościgałbym się w Rio, to nie po to, aby tylko przejechać dystans, ale żeby powalczyć o zwycięstwo.
- Ponoć olimpijska trasa jest pełna stromych wzniesień, jakby dla ciebie stworzona. Ale się o tym nie przekonasz, bo podobno nie ma pieniędzy, by polscy kolarze polecieli na przedolimpijski rekonesans...
- Spokojnie. Jest już ustalone, że razem z Michałem Kwiatkowskim i kilkoma innymi zawodnikami, którzy mają szanse na olimpijskie nominacje, na przełomie listopada i grudnia polecimy do Brazylii i na własnej skórze się przekonamy, czym się tę trasę je.
Rafał Majka: Chcę odpocząć od roweru, ale potrzebuję adrenaliny [WIDEO]
- Za tobą historyczne osiągnięcie - podium Vuelty. To był najlepszy rok w twojej karierze, z solidnego pomocnika gwiazd przeobraziłeś się w jednego z liderów światowego peletonu.
- Były dwa przełomowe lata. Obecny sezon i rok 2014. Wtedy wygrałem Tour de Pologne oraz dwa etapy w Tour de France i uwierzyłem, że mogę rozdawać karty w wielkich wyścigach. A przede wszystkim przekonali się do mnie szefowie i koledzy z grupy, którym pokazałem, że jestem mocny i mogą na mnie liczyć.
- W sobotę w Warszawie przeprowadziłeś trening dla amatorów kolarstwa. Z kilkuset osobami przejechaliście 60 km. Nawet przez miesiąc urlopu nie możesz wytrzymać bez roweru?
- A skąd! Nie mogę patrzeć na rower! Kiedy żonie uda się już namówić mnie na przejażdżkę, to nawet Magda ze mną wygrywa. Ale tu chciałem być, żeby wyciągnąć ludzi sprzed komputerów. Generalnie jednak, gdy mam wolne, lubię odpocząć z rodziną. A jak mi brakuje adrenaliny, nieco szybciej niż zwykle jeżdżę samochodem (śmiech).