Maraton w Londynie przeniesiony został o pół roku, oczywiście z powodu pandemii. Zamiast wiosennej pogody biegaczy spotkał chłód poniżej 10 stopni, a przejściowo także deszcz. Zamiast 45 tysięcy biegaczy wystartować mogła tylko nieliczna elita wyczynowców, objętych surowymi przepisami bezpieczeństwa. Trasa usytuowana była w parku Saint James i obejmowała 19 pętli po 2,150 km oraz finałowy dobieg przed pałac Buckingham. Była więc jeszcze bardziej "skołowana" niż zorganizowany tydzień wcześniej maraton w Warszawie. Ani konfiguracja trasy ani pogoda nie wróżyły wybitnych wyników.
Rekordzista świata Eliud Kipochoge do 37. kilometra biegł w czołowej grupie. Ataku Etiopczyka Kitaty odeprzeć jednak nie był w stanie. Na mecie miał aż 1.08 min. straty do niego. Przerwana została seria jego jedenastu maratońskich triumfów biegnąca od roku 2014.
Shura Kitata zwyciężył po sprinterskim finiszu, w czasie 2:05.41 godz. wyprzedając o 1 s Kenijczykiem Kipchumbe i o 4 s Etiopczyka Lemmę.
Cenniejszy od mężczyzn rezultat uzyskała zwyciężczyni przeprowadzonego wcześnie rano maratonu kobiet. Kenijka Brigid Kosgei minęła metę w 2:18.58 godz.