Współpraca Marii Andrejczyk i Karola Sikorskiego trwała czternaście lat. To właśnie ten trener wprowadził 26-latkę na salony. Wspólnie osiągnęli m.in. dość niespodziewane czwarte miejsce podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie "Majce" zabrakło 2 centymetrów do medalu. Później nie brakowało wzlotów i upadków, które były związane z problemami zdrowotnymi oszczepniczki. Mimo to, Andrejczyk zdołała przygotować się do kolejnych igrzysk i w Tokio została wicemistrzynią olimpijską. Wcześniej rzuciła w 2021 roku 71,40 m, co stanowi trzeci najlepszy wynik w historii dyscypliny. Wydawało się, że współpraca z wieloletnim trenerem zbiera żniwa i być może doprowadzi do kolejnego sukcesu podczas tegorocznych mistrzostw świata. Jednakże pod koniec kwietnia polska lekkoatletyka przeżyła szok - Andrejczyk ogłosiła rozstanie z Sikorskim! Jej nowym szkoleniowcem został Fin, Petteri Piironen. Okazuje się, że rozstanie z byłym trenerem nie przebiegło w najlepszej atmosferze.
Maria Andrejczyk ma wiele problemów z urazami, więc chętnie korzysta z wakacji
Szokujące kulisy rozstania Marii Andrejczyk. Były trener mówi o braku klasy
Andrejczyk przygotowuje się do lipcowych MŚ z nowym trenerem, w Finlandii. Z pewnością marzy o medalu w Eugene, ale o ten może być trudno. Były szkoleniowiec zabrał głos w sprawie sensacyjnego rozstania i rzucił nowe światło na tę sprawę. Opowiedział m.in. o kolejnych problemach zdrowotnych podopiecznej, które stały się niejako zalążkiem nieprzyjemnej sytuacji. 26-latka denerwowała się słabszą formą i zabrakło jej cierpliwości, o którą miał apelować Sikorski. To doprowadziło do prawdziwego wybuchu.
Anita Włodarczyk z kolejnym rekordem! Przeszła samą siebie, Wojciech Nowicki także pokazał pazur
- Nie było to przyjemne rozstanie. Moim zdaniem zabrakło dużej klasy. Rozstaliśmy się, bo zdecydowałem, że przy takich standardach kultury i stosunków międzyludzkich nie będę pracował. Powiedziałem po prostu: dość - wyznał w rozmowie z "Onet Sport" Sikorski. - Byliśmy w Republice Południowej Afryki. Za nami były już prawie trzy tygodnie obozu. I wtedy zaiskrzyło. Nie wyobrażam sobie, bym po takim czymś mógł dalej współpracować z kimkolwiek w życiu. Chodzi tutaj o poziom kultury osobistej i słownictwo - dodał. Cała sytuacja mocno wpłynęła na relację na linii Andrejczyk - trener.
- Po tym wszystkim skontaktowałem się z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki, bo jestem przecież zatrudniony tam na kontrakcie, by zorientować się, czy mogę zakończyć współpracę z zawodniczką. Nie widziałem bowiem żadnych szans na jej kontynuowanie po tym, jak straciliśmy do siebie zaufanie - opowiedział szkoleniowiec rzutu oszczepem.