PZLA przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio 2020 chciał powiększyć sztab biegaczki o byłego szkoleniowca Adama Kszczota - Zbigniewa Króla. Joanna Jóźwik od ponad roku trenuje razem z Jakubem Ogonowskim i bardzo chwali sobie tę współpracę. Początkowo Polka zgodziła się na taki układ, jaki jej zaproponowano lecz po zgrupowaniu w Jakuszycach zmieniła swoje zdanie. Chce pozostać przy swoich dotychczasowych współpracownikach. - W związku z tym, że postanowiłam kontynuować treningi z moim trenerem Jakubem Ogonowskim, PZLA usunęło mnie ze szkolenia centralnego, co za tym idzie wszystkie wyjazdy na zgrupowania muszę opłacić sobie sama. Radźcie sobie sami - napisała na swoim Facebooku Jóźwik. Innego zdania są władze. -Zaproponowaliśmy Asi wyjazdy w ramach centralnego szkolenia. Tam jednak szefem byłby szkoleniowiec związkowy, czyli Zbigniew Król - powiedział dyrektor sportowy PZLA Krzysztof Kęcki.
Jóźwik na swoim profilu facebookowym odnosi się do całej sprawy zamieszania z trenerami. - Bardzo lubię i szanuję pana trenera Zbigniewa Króla, ale uważam, że przymusowa zmiana szkoleniowca, kilka miesięcy przed igrzyskami, jest co najmniej niepoważna - pisze biegaczka. Dla Polki decydujący będzie sezon halowy. Jeśli wyniki będą na dobrym poziomie to związek zdecyduje się finansować wyjazdy także dla trenera Ogonowskiego. W innym przypadku wróci temat współpracy z trenerem Królem. 28-latka na poprzednich igrzyskach olimpijskich w Rio w biegu na 800 m zajęła piąte miejsce z czasem 1:57,37.