Jak można było się spodziewać Korona Kielce nie rzuciła się na Dolnym Śląsku do huraganowych ataków. Podopieczni Marcina Brosza raczej spokojnie czekali na swoją szansę, grając pewnie w obronie. Taktyka ta została wynagrodzona po nieco ponad trzydziestu minutach. Wtedy to z rzutu wolnego pięknie przymierzył Serhij Pyłypczuk. Była to jedyna bramka w pierwszej części gry.
Korona Kielce wygrała z Zagłębiem Lubin
Jak można było się spodziewać, po wznowieniu gry "Miedziowi" jeszcze mocniej zaatakowali. Kilka razy byli bliscy pokonania Dariusza Treli, który zmienił w przerwie między słupkami Korony kontuzjowanego Zbigniewa Małkowskiego. Stare piłkarskie porzekadło mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. W sobotę w Lubinie mieliśmy idealne tego potwierdzenie. W 62. minucie na listę strzelców wpisał się Michał Przybyła. Dla piłkarza ze stolicy Gór Świętokrzyskich była to trzecia bramka w tym sezonie. Zamknął nią też usta krytykom, którzy zarzucali mu po spotkaniu z Jagiellonią Białystok, że ma po prostu furę szczęścia.
Po wygranych z Jagą 3:2 i Zagłębiem 2:0, Korona ma na koncie komplet punktów i spokojnie może czekać na kolejne mecze. "Miedziowi" mają po dwóch kolejkach punkt za remis z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 0:2 (0:1)
Bramki: Pyłypczuk 32, Przybyła 62
Zagłębie: Forenc – Cotra, Guldan, Tosik, Todorovski – Piątek, Bonecki (73. Rakowski) – Woźniak (56. Janus), Vlasko, Janoszka (74. Sobków) – Papadopulos
Korona: Małkowski (46. Trela) – Gabovs, Malarczyk, Dejmek, Sylwestrzak – Sobolewski (90. Aankour), Fertovs, Jovanović, Cebula, Pyłypczuk – Przybyła (69. Trytko)
Żółte kartki: Piątek, Tosik - Dejmek, Fertovs, Cebula, Gabovs