W odstępie zaledwie kilku dni rosyjscy piłkarze zagrali dwa wyczerpujące spotkania. W obu musieli biegać dodatkowe 30 minut dogrywki, a mimo tego nie widać było po nich ogromnego zmęczenia. W Internecie, już po rywalizacji z Hiszpanią w 1/8 finału, pojawiły się spekulacje, że Rosjanie mogli zażywać zakazane środki.
Bardzo popularne stało się zdjęcie Artioma Dziuby, który cieszy się po zdobytej bramce w spotkaniu z "La Roja". Internauci dopatrzyli się na jego lewej ręce tajemniczego śladu. Od razu pojawiły się teorie, że jest to pozostałość po igle. Skojarzenie było proste - Rosjanie biorą doping.
Wszelkie teorie spiskowe zostały rozgrzane do czerwoności także po ćwierćfinałowym meczu z Chorwacją. Po wyjściu z szatni na drugą połowę można było zauważyć, jak rosyjscy piłkarze wdychają coś z rąk. Okazało się, że był to amoniak. - Był to jedynie amoniak. Tę substancję wykorzystują tysiące sportowców na świecie, aby odpowiednio się pobudzić - wyjaśnił lekarz rosyjskiej kadry, Eduard Bezugłow.
Amoniak nie jest substancją, która widnieje na liście zakazanych środków w regulacjach FIFA. Nie ma więc podstaw, aby w tym przypadku posądzać reprezentację Rosji o nieczyste zagrania. - Możecie pójść do dowolnej apteki i kupić amoniak. To nie ma żadnego związku z dopingiem - tłumaczy Bezugłow.