- Początkowo rodzice bardzo się bali. Mama płakała, jak dam sobie radę tak daleko od domu. Ale przekonałem ją, że skoro przez kilka lat mieszkania w internacie w Lubinie dałem sobie radę, nie zajmowałem się głupotami, lecz piłką, to można mi zaufać. Wstawili się też za mną tata i brat Filip i ostatecznie mama dała zgodę na mój wyjazd do Włoch - opowiada piłkarz.
W Napoli jest od dwóch miesięcy. - Trenuję na zmianę z drużyną Primavery (odpowiednik Młodej Ekstraklasy) i pierwszym zespołem. Zagrałem już w kilku sparingach pierwszej drużyny, ale na debiut w oficjalnym meczu wciąż czekam. Wraz z czterema kolegami mieszkamy w trzygwiazdkowym hotelu niedaleko ośrodka treningowego klubu w oddalonej o 20 minut drogi od Neapolu miejscowości Castel Volturno. Na razie porozumiewam się po angielsku, ale klub już zatrudnił nauczycielkę, która ma mnie nauczyć włoskiego - opowiada.
Łasicki jest zachwycony atmosferą w klubie. - Wciąż żywy jest tu duch Diego Maradony, z którym Napoli podbijało Europę. Wszędzie zdjęcia, koszulki z jego nazwiskiem, istny szał - twierdzi młody polski piłkarz.
Teraz taką gwiazdą jak przed laty Maradona jest w Napoli znakomity napastnik Edinson Cavani (25 l.).
- Niedawno na treningu ostrym wślizgiem odebrałem mu piłkę i Edinson się przewrócił. Groźnie na mnie spojrzał, ale potem się uśmiechnął, pogłaskał po głowie i pochwalił "dobrze, mały". Aż dostałem gęsiej skórki. W Polsce za takie wejście pewnie dostałbym ostry opieprz od starych. A tu na dodatek po treningu Cavani podszedł do mnie, zapytał, skąd jestem, czy mi czegoś potrzeba i jeszcze raz pochwalił - opowiada uradowany Igor Łasicki (18 l.).
- Swój czas dzieli na razie na treningi i naukę.
- W wolnych chwilach czytam książki i rozmawiam z rodziną przez Skype'a. Czy utalentowany piłkarz zostanie na dłużej w Napoli?
- Trenerzy rozmawiali już z moimi rodzicami i zapewnili, że chcą mnie wykupić z Zagłębia. Podoba mi się tu. Zrobię wszystko, by zostać we Włoszech - deklaruje Łasicki.