Ostatnie dni dla kibiców Barlinek Industrii Kielce i Orlen Wisły Płock były niebywale emocjonujące. Obie drużyny walczyły o występ w Final Four Ligi Mistrzów, ale tylko ekipa z województwa świętokrzyskiego mogła cieszyć się ze zrealizowania celu. Kielczanie zagrali wyśmienity mecz z Veszprem i zapewnili sobie udział w turnieju w Kolonii, a płocczanie okazali się minimalnie gorsi od SC Magdeburg. W niedzielę natomiast Barlinek Industria i Wisła spotkały się w bezpośredniej rywalizacjo o mistrzostwo Polski.
Niewielką zaliczkę mieli podopieczni Xaviego Sabate, którzy w grudniu ubiegłego roku pokonali aktualnych mistrzów Polski 29:27 i do rewanżu przystępowali z niewielką zaliczką. Rywalizacja w Kielcach świetnie rozpoczęła się jednak dla Kielczan, którzy bardzo szybko wyszli na czterobramkowe prowadzenie. Wielka była w tym zasługa Andreasa Wolffa, który obronił parę rzutów rywali.
W 18. minucie Barlinek Industria prowadziła już nawet pięcioma trafieniami, ale Wisła powoli zaczęła odrabiać straty. Dzięki dwóm interwencjom Marcela Jastrzębskiego jego koledzy mieli szansę na "podgonienie wyniku" i to im się udało. Końcówka pierwszej połowy znów należała do kielczan, którzy schodzili do szatni przy prowadzeniu 15:11. Pod koniec tej odsłony świetnymi rzutami popisywał się przede wszystkim Alex Dujszebajew.
Po zmianie stron to znów podopieczni Talanta Dujszebajewa rzucili się do ataków i odzyskali pięciobramkowe prowadzenie. Jednak w drugiej połowie gra gospodarzy bardzo mocno falowała i długimi okresami nie mogli pokonać bramkarza rywali. Okres od 47. do 54. minuty rywalizacji mógł być kluczowy dla Wisły Płock. Goście zdołali zmniejszyć straty do jednej bramki.
A porażka w takim wymiarze to właśnie Wiśle dawała złoty medal. Barlinek Industria przebudziła się jednak w idealnym dla siebie momencie i w ostatnich minutach szczypiorniści tej ekipy nie mieli już większego problemu ze zdobywaniem bramek i ostatecznie wygrali 27:24 i po raz kolejny mogli cieszyć się ze zdobycia mistrzostwa Polski.