Przez większość meczu PGE Vive Kielce - Telekom Veszprem wynik oscylował w granicach remisu. Mimo, że w pierwszych minutach Węgrzy zdołali odskoczyć mistrzom Polski na kilka bramek, głównie dzięki doskonale interweniującemu Arpadowi Sterbikowi, to żółto-biało-niebieskim udało się odrobić straty. - Przede wszystkim chciałbym pogratulować Veszprem, stworzyliśmy doskonały mecz. Arpad był niesamowity, ale udało nam się wrócić do gry - mówił po końcowej syrenie jeden z liderów Vive Alex Dujszebajew.
Sprawa awansu do wielkiego finału rozstrzygnęła się w końcówce. Doskonale grał Petar Nenadić, który przez 60 minut rzucił Vive aż 12 goli. Mimo, że w ofensywie kielczanom przytrafiło się kilka prostych błędów, to raczej do ataku zastrzeżeń mieć nie można. Mówił zresztą o tym rozgrywający ekipy ze stolicy Gór Świętokrzyskich. - W drugiej części dalej dobrze szło nam w ataku, ale mieliśmy problemy w obronie. Myślę, że Mikler godnie zastąpił Arpada i gdy grasz z takim Veszprem jest niezwykle ciężko o wygraną - szukał przyczyn niepowodzenia Alex Dujszebajew.
W zdecydowanie lepszym humorze był Momir Ilić. Serb po sezonie 2018/19 zakończy karierę i marzy, by w Kolonii świętować z Veszprem. - Czuję się dobrze. To dwa ostatnie mecze w mojej karierze i po takim meczu muszę być szczęśliwy. Jestem dumny z kolegów. Zagraliśmy bardzo dobrze, ale oczywiście były niedociągnięcia. Ciężko gra się z trudnym przeciwnikiem, jakim są Kielce, ale zasłużyliśmy na awans do finału - podsumował sobotnie wydarzenia w Lanxess Arenie rozgrywający finalistów z Węgier.