- Zabieram do Danii tyle ubrań, żeby wystarczyło mi aż do końca mistrzostw, do 26 stycznia - zapowiadał przed wylotem na EURO trener reprezentacji Polski Michael Biegler (53 l.). Już wczoraj mogło się okazać, że niepotrzebnie tyle ciuchów wziął ze sobą. Gdyby nasi szczypiorniści przegrali z Białorusią, byliby za burtą. A w drugiej połowie przez długi czas się na to zanosiło.
Polska - Białoruś 31:30. Brawo Polacy! Niesamowita końcówka! Zapis relacji na żywo
Jednak jeszcze raz okazało się, że hartu ducha, ambicji i woli walki naszym szczypiornistom mogą pozazdrościć wszyscy. Polacy, którzy w 56. minucie przegrywali już różnicą czterech goli (25:29), potem błyskawicznie odrobili straty. W końcówce, gdy nasi wyrównali na 30:30, to Białorusini mieli piłkę. Wydawało się, że remis i jeden punkt to wszystko, co nasi mogą ugrać. Ale najpierw była udana akcja w obronie, a chwilę później Jurkiewicz dał nam wygraną po pięknej indywidualnej szarży, 3 sekundy przed końcem! Rywale już nie zdążyli odpowiedzieć.
Po raz pierwszy w tym turnieju nasi schodzili na przerwę prowadząc 14:13. To chyba mocno ich uspokoiło, bo w drugiej połowie Polacy przed długi czas bardziej przypominali śpiących rycerzy, niż wojowników, którzy w nieprawdopodobnych sytuacjach potrafili odwracać losy meczów. Szalał najdroższy piłkarz ręczny świata Sarhij Rutenka, który 9 razy znalazł sposób na naszych bramkarzy. Na szczęście w końcówce losy spotkania w swoje ręce wzięli rutyniarze - Krzysztof Lijewski, Patryk Kuchczyński i Mariusz Jurkiewicz (aż 8 goli), którzy w popisowy sposób rozmontowali obronę rywali i przedłużyli nasze nadzieje na medale.