Michał Jurecki to już ikona reprezentacji Michaela Bieglera. To właśnie „Dzidziuś” w trudnych momentach bierze na siebie odpowiedzialność i rzuca z nieprawdopodobnych wręcz pozycji. Podobnie było w piątek, gdy jak natchniony pokonywał stojącego w serbskiej bramce Darko Stanicia. Po końcowym gwizdku szczypiornista Vive Tauronu Kielce przyznał, że presja była ogromna. - Cieszy nas zwycięstwo, bo zeszło z nas mnóstwo ciśnienia. Oczekiwania były ogromne, a każdy z nas przeżywał to na swój sposób – wyjaśnił.
ME w piłce ręcznej: Polska wygrała po horrorze! Kraków oszalał
- Widać to było na boisku. Nie graliśmy tak jak oczekiwał trener Mam nadzieję, że już w niedzielę będzie wyglądało to lepiej. Bardzo długo czekaliśmy na ten turniej. Jakieś cztery-pięć lat odliczaliśmy czas do imprezy i emocje rosły z każdą godziną. Siedząc dzisiaj w hotelu omal nie zwariowaliśmy. Na szczęście opanowaliśmy złe emocje – dodał rozgrywający.
Na koniec reprezentant Polski podziękował piętnastotysięcznej publiczności, która piątkowego wieczoru gorąco dopingowała zespół Michaela Bieglera i poniosła go do zwycięstwa. - Bardzo dziękuję kibicom, którzy wspierali nas przez całe sześćdziesiąt minut i byli fantastyczni – powiedział. Kolejny mecz biało-czerwoni rozegrają już w niedzielę 17 stycznia. Przeciwnikiem naszych szczypiornistów będą Macedończycy, którzy w pierwszym spotkaniu grupy A przegrali z Francją 23:30.