"Super Express": - Trudno przypomnieć sobie mecz kadry, w którym nie rzuciłby pan gola. Po starciu z Niemcami widać było, że był pan strasznie zły. To dlatego, że nie udało się trafić do bramki rywali?
Karol Bielecki: - Myślę, że za mało grałem. Trener miał inny pomysł na zagospodarowanie mojej pozycji. Cóż, muszę to zaakceptować. W porównaniu z szansami, jakie daje mi w Vive Talant Dujszebajew, u Michaela Bieglera występuję zbyt okazjonalnie. Mam nadzieję, że w Magdeburgu będę miał więcej okazji, by przypomnieć się Niemcom.
Przeczytaj: Polska - Niemcy. Wielki szmal zaszkodził Niemcom
- Przez trzy lata grał pan w Magdeburgu, więc tamtejszą halę i kibiców zna pan doskonale. Rzeczywiście to takie specyficzne miejsce? Sławomir Szmal po pierwszym meczu powiedział, że nie lubi tam grać.
- Ludzie na trybunach potrafią zrobić taki kocioł, że na boisku człowiek nie słyszy swoich myśli. Tam jest jak na piłkarskim stadionie. Trybuny tuż przy boisku. W sobotę w Gdańsku nasi fani zrobili im piekło. Teraz możemy się spodziewać tego samego z ich strony.
- Dziś gracie towarzyski mecz z mistrzami świata - Hiszpanami. Choć to atrakcyjny rywal, to po co wam to? Pech chodzi po ludziach. W takim spotkaniu łatwo o kontuzje.
- Cieszę się, że sprawdzimy się z mistrzami. To dobra okazja do pokazania się selekcjonerowi. Można założyć, że da więcej pograć tym, którzy nie pohulali z Niemcami. Jest szansa, że trochę porzucam.
- Jak będzie w Magdeburgu?
- Jak to jak?! Wygramy!
- A potem wakacje. Gdzie?
- Jeszcze nie wiem. Na razie moje myśli są tylko przy rewanżu z Niemcami. Jak wygramy, to pomyślę o jakimś fajnym miejscu, gdzie ręce i nogi wreszcie będą mogły się zregenerować i odpocząć. Na pewno będzie tam ciepło.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail