Piotr Wyszomirski

i

Autor: CYFRASPORT

Pick Szeged - VIVE Kielce 17.03.2013. Piotr Wyszomirski obiecuje piłkarzom ręcznym Vive Kielce: Wygrajcie z Szeged, to postawię wam gulasz WYWIAD

2013-03-16 19:58

W niedzielę piłkarze ręczni Vive zagrają najważniejszy mecz  w dziejach kieleckiego klubu. Na Węgrzech zmierzą się z Pick Szeged. Stawką historyczny awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. – Chłopaki muszą szczególnie uważać na grających w Pick bramkarzy  reprezentacji Węgier. Jak Roland Mikler dobrze wejdzie w mecz, to zamuruje „klatkę” – ostrzega polski golkiper Piotr Wyszomirski, który od września występuje w Csurgoi KK.

- Pierwszy mecz będzie kluczowy dla losów tej rywalizacji. W Szeged zasiądzie na trybunach komplet 3200 widzów, którzy będą żywiołowo dopingować swoich. Na Węgrzech Vive jest uważane za zespół z absolutnego europejskiego topu, dlatego gracze Pick zrobią wszystko, by ograć faworyta – twierdzi Wyszomirski.

 

Super Express: - Wybierasz się do Szeged, by wesprzeć mistrzów Polski?

 

Piotr Wyszomirski: - W sobotę przyjeżdża do mnie narzeczona i myślę, że uda mi się ją namówić na wycieczkę. Jeśli nasi wygrają, to po meczu całą drużynę zapraszam na tradycyjny węgierski gulasz. Naprawdę rewelacja! W ogóle kuchnia w tym kraju bardzo mi odpowiada. Jest ostra, pikantna i bardzo smaczna. Królują salami, papryka i… śmietana dodawana w kolosalnych ilościach do większości dań.

 

- Piłka ręczna jest popularna na Węgrzech?

 

- Bardzo. U nas w klubie nawet na meczach juniorów i juniorek jest pełna hala. Co tydzień w telewizji są transmitowane po dwa mecze ligi męskiej i żeńskiej. Mieszkam w sześciotysięcznym miasteczku i gdzie tylko się ruszę od razu jestem rozpoznawany przez kibiców. Normalnie szok! Z komunikacją też nie ma wielkich problemów, bo większość chłopaków w drużynie mówi po angielsku. Na razie z madziarskiego znam tylko podstawowe zwroty potrzebne do ustawiania obrońców w trakcie meczu. To naprawdę bardzo trudny język. Ale skoro przymierzam się pograć tu dłużej, będę musiał się przemóc i zacząć się uczyć. Nie ma wyjścia.

 

- Odkąd zamieniłeś Azoty Puławy na Csurgoi KK słuch o tobie zaginął. Nie jesteś powoływany do reprezentacji Polski i nie wiadomo co się z tobą dzieje.

 

- Transfer na Węgry był strzałem w dziesiątkę! Pieniądze są co prawda porównywalne do płaconych w Polsce, ale miejscowa liga jest mocna i bardziej wyrównana niż u nas. Teraz zajmujemy trzecie miejsce w tabeli, a ja niedawno zostałem wybrany najlepszym zawodnikiem drużyny i wczoraj przedłużyłem kontrakt o rok. Jedyna zadra to kadra. Wciąż bardzo mi zależy na występach w reprezentacji. Szkoda, że bez wzajemności… Po zmianie trenera nikt się ze mną nie kontaktował, nikt nie przyjechał obejrzeć jak sobie radzę, w jakiej jestem formie. Widać Michaelowi Bieglerowi na mnie nie zależy… Już zakwalifikowaliśmy się do Pucharu EHF (gra tam obecnie Orlen Wisła Płock, to odpowiednik piłkarskiej Ligi Europy), drużyna ma zostać solidnie wzmocniona i powinniśmy namieszać w pucharach. Jeśli dla trenera reprezentacji na Węgry jest za daleko, to zrobię wszystko, by było o mnie głośno w rozgrywkach EHF.

 

 

 

Piotr Wyszomirski (25 l.). 51 –krotny reprezentant Polski. Uczestnik mistrzostw świata w Szwecji (2011 r), mistrzostw Europy w Austrii (2010 r) i Serbii (2012 r). Kluby: Wilanowia Warszawa, Azoty Puławy, Csurgoi KK.

 

Zasłynął tym, że 24 kwietnia 2010 roku w meczu Vive – Azoty przerzucił piłkę przez całe boisko, przelobował bramkarza kielczan i zdobył gola dla swojego zespołu, jako pierwszy bramkarz w PGiNG Superlidze.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze