- Mecz był transmitowany przez tamtejszą telewizję. Turcy wybrali momenty, które potwierdzały ich wersję wydarzeń - krótko podsumował decyzję EHF prezes Mańkowski na łamach portalu sport.tvn24.pl. Europejska Federacja swój wyrok uzasadniła następująco: "Podczas tradycyjnego podziękowania za mecz, zawodniczka uderzyła jedną z rywalek w plecy, a potem zadała cios w twarz kolejnej, która próbowała interweniować. Reakcja powinna być przemyślana. Takiego zachowania na boisku nie usprawiedliwia ani fakt, że mogła być prowokowana, ani to, że działa w samoobronie. Trzeba kontrolować swoje emocje" - napisano.
Piłka ręczna. Polki pobite na boisku w Turcji: Mogłyśmy zginąć! [WIDEO Z ZADYMY]
Przemysław Mańkowski zwrócił uwagę na fakt, że EHF kompletnie nie wzięło pod uwagę filmu wysłanego przez Pogoń, broniącego nieco Hannę Jaszczuk i udowadniającego, że to Białorusinka została zaatakowana jako pierwsza. Na tureckim nagraniu ciosu Turczynki nie widać. Dziwi również to, że incydenty, do których doszło po spotkaniu, nie zostały zapisane w protokole pomeczowym.
Hanna Jaszczuk została zdyskwalifikowana na dwa mecze. Oznacza to, że nie zagra w półfinałach z Galiczanką Lwów. Pierwsze spotkanie z Ukrainkami odbędzie się w najbliższą sobotę. Pogoń nie zdecydowała się na złożenie odwołania od decyzji EHF.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail