W zespole gospodarzy zabrakło Tomasza Gębali, do składu wrócił natomiast mający ostatnio kłopoty zdrowotne Nicolas Tournat. Kielczanie już na początku objęli prowadzenie (4:1), a potem parokrotnie odjeżdżali jeszcze rywalom na dystans paru goli (8:5, 12:8) – i to pomimo faktu, że już w 10 minucie czerwoną kartką ukarany został Dylan Nahi. Na przerwę obie „siódemki” schodziły przy stanie 14:13 dla miejscowych.
Po zmianie stron trwała gra w myśl zasady „cios za cios”. Niemcy wyszli na prowadzenie w 51 minucie (22:23), ale trzy kolejne gole rzucili zawodnicy Industrii. Podczas emocjonującej końcówki nikt w hali już nie siedział. Było dramatycznie, bo parkiet na noszach opuścić musiał reprezentant Biało-Czerwonych, Michał Olejniczak.
Na dwie minuty przed końcową syreną na tablicy znów świecił się wynik remisowy. Gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Igor Karacic, autor siedmiu goli (jeszcze skuteczniejszy – osiem bramek – był w całym meczu Alex Dujszebajew). Na 13 sekund przed końcem szkoleniowiec Magdeburga wziął czas, ale jego podopieczni nie zdołali wyrównać. Kielczanie pojadą więc do Niemiec z jednobramkową zaliczką.
Najpierw się wściekł, a potem grzmotnął się w pierś aż zadudniło!
- To bardzo mało, jestem bardzo zły i niezadowolony – mimo wygranej trener Industrii, Tałant Dujszebajew, wściekał się po końcowym gwizdku! - Oczekiwałem trochę więcej od swojego zespołu. W obronie było jeszcze w miarę dobrze, ale w ataku pozycyjnym zagraliśmy bardzo źle. To jednak moja wina, bo zbył mało ćwiczyłem ten element w ostatnich dniach – uderzał się w piersi niemal tak głośno, że zagłuszał gromkie „dziękujemy” w wykonaniu 4 tysięcy kibiców!
Listen on Spreaker.