"Super Express": - Zgodzi się pan z opiniami, że jeśli Polska nie zakwalifikuje się do Euro, to piłka ręczna w naszym kraju cofnie się w rozwoju o dziesięć lat?
Talant Dujszebajew: - Niektórzy lubią sobie stwarzać problemy i w każdej sytuacji się zamartwiać. Jaki koniec świata? Przede wszystkim nie przyjmuję do wiadomości, że mogłoby nas zabraknąć w Chorwacji! Jesteśmy na tyle dobrą drużyną, że zagramy w Euro! Poza tym Polska nie zakwalifikowała się do igrzysk w Londynie i Pałac Kultury się nie zawalił, a przecież igrzyska to najważniejsza sportowa impreza na świecie.
- Polska bez zdobytego punktu jest ostatnia w grupie. Był pan już w swojej karierze szkoleniowej w równie trudnej sytuacji?
- Oczywiście! Nieraz, i jakoś udawało się podnieść i awansować dalej. Teraz też tak będzie. W listopadzie pewni ludzie uważający się za fachowców ogłaszali już pogrzeb tej drużyny. Za wcześnie! Jesteśmy mocni i głodni zwycięstw. Pokażemy to z Białorusią.
- Długo musiał pan namawiać Karola Bieleckiego i Krzysztofa Lijewskiego, żeby wrócili do reprezentacji?
- Nawet minuty. Zapytałem, czy pomogą, bo są potrzebni drużynie. Od razu się zgodzili. Obaj to ścisła światowa czołówka i kapitalni ludzie. Jestem im wdzięczny, że są z nami.
- Białoruś sensacyjnie pokonała Serbię i na razie jest czarnym koniem grupy 2.
- To dobra drużyna. Mają świetnego trenera Jurija Szwecowa. Na pewno będzie chciał nas czymś zaskoczyć, ale to wszystko gra psychologiczna. Wygramy, bo nasza drużyna jest lepsza.