Szczypiorniści Orlen Wisły Płock wyszli na parkiet zmotywowani do tego, aby wyszarpać awans do najlepszej czwórki Ligi Europejskiej i od samego początku robili wszystko, aby odwrócić losy dwumeczu. Pierwsze spotkanie z GOG Handebold zakończyło się na korzyść Duńczyków, którzy wygrali 30:27. Trzy punkty przewagi nie były jednak znaczną zaliczką i "Nafciarze" od doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Do pierwszej części meczu kibice polskiej ekipy mogli z optymizmem patrzeć w przyszłości i kolejną odsłonę starcia, ponieważ na tablicy widniała wynik 13:13. Po powrocie na parkiet zawodnicy z Płocka wrzucili wyższy bieg i postanowili postawić kropkę nad "i", prowadząc w pewnych momentach aż pięcioma punktami. Sama końcówka przyniosła fanom obu drużyn jednak sporo emocji, bo GOG było o włos od doprowadzenia do dogrywki.
Rzutem na taśmę
Na kilka sekund przed ostatnią syreną, Nafciarze prowadzili 30:26 przy ataku gości z Danii. Gdyby GOG Handebold udało się trafić do siatki, doprowadziliby do dogrywki. Tak się jednak nie stało, a piłka trafiła w ręce jednego z zawodników Orlen Wisły Płock. Ten nie zastanawiając się zbyt długo oddał strzał na pustą bramkę rywali i ustalił wynik meczu na 31:26. Tym samym w Final Four zameldowała się ekipa z Polski, która rzutem na taśmę zagwarantowała sobie miejsce w gronie najlepszych.