Tałant Dujszebajew, gdy objął reprezentację Polski, miał dokonać przebudowy kadry. Planem docelowym współpracy miedzy Kirgizem a Związkiem Piłki Ręcznej w Polsce były igrzyska olimpijskie w Tokio, które odbędą się za trzy lata. Niestety, biało-czerwoni po odejściu kilku starszych zawodników, nie potrafili nawiązać do dawnych sukcesów. Najpierw słabo wypadli na mistrzostwach świata, a ostatnio po porażce i remisie z Białorusią jasnym stało się, że zabraknie ich na przyszłorocznych mistrzostwach Europy w Chorwacji.
Po kilku dniach spokoju Dujszebajew uznał, że warto odnieść się do całej sytuacji. – Niezadowolenie rosło z każdą przegraną, w mediach roiło się od przytyków, krytyki, ośmieszania mnie, zawodników. Grono „fachowców i uzdrowicieli” rosło w siłę. Nie przebierano w słowach, powstawały spiskowe teorie. Część środowiska reagowała histerycznie. Jestem człowiekiem honoru, doskonale dostrzegam pewne zachowania. Nie chcę, by ktoś rozmieniał na drobne moje nazwisko - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" szkoleniowiec Vive Tauronu Kielce. - Nie zasłużyłem na to, by przyjmować mnie, jako trenera kadry, gwizdami - dodał.