Vive Kielce - PSG 35:33 (18:18)
Vive: Kornecki, Wolff, Wałach - Vujović, Sićko, A. Dujszebajew, Tourna, Karacić, Lijewski, Moryto, Fernandez, Kaczor, D. Dujszebajew, Gębala, Karaliok, Gudjonsson
PSG:Gerard, Genty - Ntazi, Keita, Kristopans, Kounkoud, Despraux, Sole, Toft Hansen, Remili, Grebile, Syprzak, Morros, Hansen, Prandi
Rywalizacja z PSG zawsze wywołuje i kieleckich fanów szczypiorniaka przyspieszone bicie serca. Zespół ze stolicy Francji jest bowiem jedna z tych drużyn, z którą Vive Kielce od lat toczy zacięte boje i częściej je przegrywa niż wychodzi z nich zwycięsko. W czwartkowy wieczór mistrzowie Polski mieli kolejną okazję na to, aby znów ograć wielkie PSG.
Bo paryżanie do Kielc przyjechali bez Luki i Nikoli Karabaticiów, co było dla nich ogromnym osłabieniem. Braku dwóch liderów nie było widać w pierwszych minutach. PSG dość szybko objęło spokojne prowadzenie, które następnie utrzymywało przez kilkanaście minut. Gra była jednak dynamiczna, oba zespoły w pewnym fragmencie spotkania w 30 sekund rzuciły trzy bramki, co tylko pokazuje, że tempo było niesamowite.
Na początku drugiego kwadransa gospodarze zaczęli odrabiać straty. Skuteczny był Alex Dujszebajew, a swoje bramki z karnych dokładał Arkadiusz Moryto. Nie brakowało jednak błędów po stronie kielczan, a te popełniał przede wszystkim Szymon Sićko. Dwa jego nieprzemyślane zagrania sprawiły, że PSG znów objęło prowadzenie. Ale zespoły na przerwę schodziły przy wyniku 18:18.
Druga połowa była prawdziwym popisem Igora Karacicia. Chorwat na swoje barki wziął ciężar gry i zdobywał bramkę za bramką. W sumie do siatki rywali trafiał trzynastokrotnie, a jego skuteczność wyniosła 86%. W dodatku w kluczowych momentach pomagał niezawodny Andreas Wolff. Mimo czterobramkowego prowadzenia kielczan w 43. minucie, końcówka była bardzo zacięta. Łomża Vive Kielce nie pozwoliła jednak rywalom na świętowanie na ich terenie i po bramce Karacicia w końcowych sekundach mistrzowie Polski wygrali 35:33.