Starcie z Veszprem było wielkim sprawdzianem kielczan. Stawiało na mistrzów Polski niewielu. Faworytem zdawał się być Telekom Veszprem, ale już pierwsze minuty pokazały, że Węgrzy wcale nie są rywalem z innej półki. To gospodarze ruszyli do przodu, to gospodarze po pierwszych 30 minutach prowadzili i to Polacy zdawali się mieć więcej atutów. Błyszczał zwłaszcza Alex Dujszebajew, z którego atakami nie mogli sobie poradzić coraz bardziej sfrustrowani Węgrzy. Hiszpański gwiazdor, syn Tałanta Dujszebajewa, trenera Vive, w całym spotkaniu zdobył siedem bramek i pociągnął kolegów do wielkiego sukcesu.
Węgrzy długo szukali właściwego rytmu. I to oni gonili gospodarzy, nie odwrotnie. Gracze Vive wychodzili tymczasem z kolejnych opresji. W 50. minucie na ławkę kar powędrowali niemal jednocześnie Mateusz Jachlewski i Mariusz Jurkiewicz. W osłabieniu grający kielczanie nie dość jednak, że nie stracili przewagi, to jeszcze ją powiększyli. Najpierw bowiem w Darko Djukić wykorzystał rzut karny, a chwilę potem niesamowitą interwencją popisał się Sławomir Szmal. Polski golkiper przez całe spotkanie prezentował się zresztą wręcz wybitnie, chociaż podobnie dobre spotkanie zanotował też jego vis-a-vis Roland Mikler. Obaj panowie przez całe spotkanie utrzymywali wysoki współczynnik udanych interwencji.
W ostatnich sekundach kielczanie wyszli na prowadzenie 32:31 - pewnie wykorzystany rzut karny przez Karola Bieleckiego - ale gracze Telekomu Veszprem wyrównali i spotkanie zakończyło się remisem 32:32. Remisem, który zdecydowanie można nazwać sukcesem graczy Vive.
PGE VIVE Kielce - Telekom Veszprem 32:32 (16:15)
PGE Vive: Szmal - Jurecki 3, Dujszebajew 7, Aguinagalde 2, Kus, Bielecki 2, Jachlewski 2, Strlek 5, Janc 4, Lijewski 1, Jurkiewicz, Zorman, Mamić 1, Djukić 4
Telekom: Mikler, Alilović - Manaskow 2, Schuch, Ilić 5, Tonnesen 6, Gajić 3, Nilsson 2, Accambray 1, Ugalde 1, Marguc 3, Ancsin, Terzić, Blagotinsek 5, Sulić, Lekai 4