THW Kiel dwa lata temu przegrało z Vive Tauronem Kielce w meczu o 3. miejsce Ligi Mistrzów. Wtedy Marko Vujin mówił, że mistrzowie Polski nie zasłużyli na grę wśród najlepszych w Europie. Nic dziwnego, że spotkanie żółto-biało-niebieskich z "Zebrami" miało dodatkowy smaczek.
Vive Tauron Kielce było blisko raju. Barcelona okazała się dojrzalsza
Mecz znacznie lepiej rozpoczęła ekipa z Niemiec. Vive nie mogło poradzić sobie bez Julena Aguinagalde i Urosa Zormana, często gubiło piłkę i rzucało w Andreasa Palickę. Wydawało się, że Kilonia wypracuje sobie szybko kilka bramek przewagi, ale w porę między słupkami kielczan obudził się Sławomir Szmal. Jego interwencje sprawiły, że zespół Tałanta Dujszebajewa dopadł rywali i na przerwę zszedł remisując.
Po wznowieniu gry "Kasa" znowu był świetny. Gdyby nie on, "Zebry" szybko odjechałyby Polakom i ciężko byłoby odwrócić już losy meczu. Jednak golkiper utrzymywał dobrą dyspozycję, a do tego jego koledzy byli skuteczniejsi w ataku. Suma tych czynników złożyła się na ogromny sukces po dwubramkowym zwycięstwie!
Vive Tauron Kielce - THW Kiel 28:26 (12:12)
Vive: Szmal, Sego - Grabarczyk, Jurecki, Tkaczyk, Reichmann, Chrapkowski, Bielecki, Jachlewski, Strlek, Lijewski, Buntić, Musa, Rosiński, Cupić
Kiel: Palicka, Sonne, Ege - Duvnjak, Lundstroem, Toft Hansen, Sprenger, Weinhold, Wiencek, Ekberg, Lauge, Canellas, Dahmke, Palmarsson, Jicha, Vujin