O możliwym transferze reprezentanta Chorwacji mówiło się już od dłuższego czasu. Negocjacje pomiędzy kielczanami a Dumą Katalonii były trudne, co przyznawał sam Bertus Servaas, prezes mistrzów Polski. W grę wchodzi jedynie transfer, bowiem Cindrić z PGE Vive podpisał kontrakt do 2021 roku. A klub z Kielc nie chciał oddawać swojego najlepszego zawodnika za grosze.
Sytuacja dla drużyny była o tyle patowa, że na transfer naciskał sam zawodnik, który chciał spełnić swoje marzenia. FC Barcelona to jeden z największych i najbardziej utytułowanych klubów w Europie. W rozmowie z portalem onet.pl Servaas przyznał, że po długich rozmowach obie strony zbliżyły się do punktu wspólnego i do ostatecznego porozumienia może nadjeść na dniach.
- Jesteśmy na ostatniej prostej. Będziemy rozmawiać z Barceloną w najbliższy weekend i bardzo możliwe, że wtedy zamkniemy negocjacje. Są jeszcze drobne różnice, ale nie będą one miały wpływu na końcowy rezultat rozmów. Jeśli dwie strony chcą się dogadać, na pewno znajdą porozumienie. Luka jest tu szczęśliwy, ale już jako dziecko chciał grać w Barcelonie. Skoro pojawiła się oferta, trudno, by ją odrzucił - powiedział prezes kieleckiej drużyny.
Kwota, jaką hiszpański klub zapłaci za Cindricia może być jedną z najwyższych w historii piłki ręcznej. Mówi się, ze na konto PGE Vive wpłynie pół miliona euro, co na realia szczypiorniaka jest sporą sumą. Odejście Chorwata to kolejny etap rewolucji w zespole mistrzów Polski. Po tym sezonie klub opuści kilku ważnych zawodników z Michałem Jureckim i Vladimirem Cuparą na czele. Kibice PGE Vive nie mają się jednak czego obawiać, bo klub zadbał o zakontraktowanie innych zawodników.
Polecany artykuł: