"Super Express": - Z Francją też będzie gorąco i horror?
Adam Wiśniewski: - Teraz mamy już awans i ciśnienie trochę z nas zeszło. Chociaż Francja to światowy top, to zagramy trochę bardziej na luzie. Kiedy nadarzy się lepsza okazja, żeby pokonać najlepszy zespół świata? Gramy u siebie, przy wsparciu tysięcy kapitalnych kibiców.
- Nawet kiedy Francuzom nie idzie, mogą liczyć na Karabaticia i genialnego, mimo czterdziestki na karku, bramkarza Thierry'ego Omeyera.
- To wielka klasa! I Karabatić, i Omeyer potrafią w pojedynkę wygrać mecz. Dobrze, że gramy z nimi właśnie teraz. Bez noża na gardle. Potem możemy z nimi zagrać dopiero w finale.
- Cały mecz z Serbią przesiedziałeś na ławce. Przeciwko Macedonii wszedłeś w trudnym momencie, kiedy przegrywaliśmy, a skrzydłowi zawodzili. Chciałeś pokazać trenerowi Bieglerowi, że się pomylił, nie stawiając na ciebie?
- Nie chcę niczego trenerowi udowadniać. Jesteśmy jednym zespołem. Turniej jest długi, będziemy się z Przemkiem Krajewskim zmieniać i wspierać. Nie ma żadnej złości czy zawiści. Chciałem wejść, poczuć turniejowe emocje. Od razu po wejściu rzuciłem niecelnie, ciśnienie skoczyło do góry, ale potem opanowałem nerwy, dwa razy trafiłem i był już spokój. Z każdym meczem będzie mi się grało łatwiej.
Zobacz: ME w piłce ręcznej. Piotr Masłowski: Czegoś takiego nie ma nigdzie indziej na świecie [WIDEO]
- W wolnych chwilach kadrowicze odpoczywają, grając w rzutki, bilard lub pokera. Do której grupy należysz?
- Pokerowej. Ale gramy na punkty, bez pieniędzy. Dla satysfakcji. Idzie różnie. Daleko mi do chłopaków, którzy śledzą w telewizji turnieje, analizują zagrywki, żyją tym.
- Dla ciebie te mistrzostwa są spełnieniem marzeń. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że po kolejnej operacji kolana będziesz musiał zapomnieć o piłce ręcznej.
- Po trzecim zerwaniu więzadła krzyżowego miałem wszystkiego dosyć. Chciałem skończyć z graniem. Ostatecznie podjąłem walkę. Rozbrat z reprezentacją trwał bardzo długo, 6 lat. W klubie zacząłem trenować dopiero po 3 latach. Dziś odbieram nagrodę za upór, walkę i za to, że nie odpuściłem.