Najwięcej ciosów spadło na środowisko bokserskie. Odeszło trzech wspaniałych pięściarzy - Jerzy Kulej (72 l.), Tadeusz Walasek (76 l.) i Leszek Drogosz (79 l.).
Dla polskiego futbolu szokiem była śmierć Włodzimierza Smolarka. Jeden z najwybitniejszych w historii polskich piłkarzy zmarł niespodziewanie w wieku 54 lat.
Jako pierwszy z czterech wielkich sportowców odszedł Walasek. Srebrny medalista z Rzymu (1960) i brązowy z Tokio (1964) zmarł niemal rok temu, 4 listopada 2011 roku. 13 lipca dołączył do niego Kulej. Dwukrotny mistrz olimpijski z Tokio (1964) i Meksyku (1968), a ostatnio lubiany przez telewidzów komentator Polsatu zmarł po długiej walce z chorobą.
Nie upłynęły dwa miesiące, a do wspomnianej dwójki wielkich bokserów dołączył trzeci. Nazywany "Czarodziejem ringu" Drogosz, brązowy medalista igrzysk w Rzymie (1960) odszedł 7 września.
Szokiem dla świata piłki nożnej była śmierć Włodzimierza Smolarka. Znany z boiskowej zadziorności, sprytu i dryblingu wybitny piłkarz zmarł podczas snu 10 marca. Kibice nigdy nie zapomną jego wspaniałych "kiwek" w narożniku boiska w meczu z ZSRR (0:0), po którym biało-czerwoni awansowali do 1/2 finału MŚ w Hiszpanii (1982).