Wyższa waga ciała nie wynika oczywiście tylko z poszerzenia jadłospisu, lecz także z dużej dawki ćwiczeń siłowych i z aktywnego trybu życia. - Miałem zamiar osiągnąć 67 do 68 kilo, ale jakoś waga nie idzie już w górę - wyznaje "Super Expressowi" Małysz. - Pewnie dlatego, że wciąż jestem w ruchu.
Obecnie "Orzeł z Wisły" nie żałuje sobie nawet potraw pieczonych i tłustych.
- Mogę pozwolić sobie na nadziewaną kaczkę, którą uwielbiam, i na golonkę, które wcześniej jadałem tylko bardzo, bardzo sporadycznie. Oczywiście trzeba uważać na kalorie i na cholesterol, ale nie muszę już obawiać się o wagę ciała. I jak mam ochotę, to jem. Zdarzyło się to nawet w tym miesiącu. Ale jak wchodzę do restauracji czy baru, to patrzę najpierw, czy jest barszcz z krokietem czy uszkami. Uwielbiam tę zupę. A dopiero potem coś cięższego - zdradza nam mistrz Adam.