Teraz już takim chuderlakiem nie jest. Obecnie waży 94 kg, ponad 20 kg więcej niż 12 lat temu, gdy kończył karierę.
- Do setki jeszcze nie dobiłem. A przy wzroście 193 cm waga 94 kg jest odpowiednia i dobrze się z nią czuję - mówi wicemistrz olimpijski z 1996 roku, wicemistrz świata z 1993 i 1997 roku oraz mistrz Europy z roku 1998. - W sporcie dużo osiągnąłem i czuję się spełniony - nie kryje były lekkoatleta. - Owszem, bardzo chciałem skoczyć 240 cm (dałby on złoty medal na igrzyskach w 1996 roku w Atlancie - red.), ale i tak przebyłem wspaniałą drogę. Moje największe sukcesy to srebrny medal olimpijski i przyjście na świat córki Alicji. Oba te "gole" strzeliłem w roku 1996.
Gdy rywale skaczą wysoko, może rodzić się pokusa, by sięgnąć po metody nieczyste. Światem lekkoatletyki właśnie wstrząsnęła kolejna afera dopingowa.
- Gdy skakałem, miałem świadomość, że też coś może być na rzeczy - przyznaje łodzianin. - Przecież wielki Sotomayor dwa razy był złapany na dopingu. A z kolei kiedy patrzyłem na Rumuna Matei, który dzień przed występem ćwiczył ze sztangą 200-kilogramową, to czułem się zmęczony na sam widok. Ale i trener, i moi opiekunowie medyczni, i ja sam nawet nie dopuszczaliśmy myśli, że można by sięgnąć po doping. Przy moim romantycznym usposobieniu takie sprawy nie mieściły się w moim systemie wartości.
Sport wyczynowy nie odebrał mu zdrowia.
- Karierę zakończyłem po kontuzji kręgosłupa odniesionej w roku olimpijskim 2000. Odczuwałem dolegliwości przez 2-3 miesiące, ale później wszystko ustało. Tylko w porach treningów nie wiedziałem, co ze sobą zrobić, rozpierała mnie energia. Ale teraz do sportu wyczynowego mnie już nie ciągnie - wyznaje.
Partyka nadal mieszka w Łodzi. Od sportu się nie odciął, jest z nim wciąż związany, chociaż w innej roli.
- Komentuję zawody lekkoatletyczne dla telewizji Polsat, mam wykłady i prelekcje o powiązaniach sportu i marketingu, jestem menedżerem lekkoatletycznego mityngu Pedro's Cup - wymienia to, co jest mu najbliższe. - Czasami jeszcze inwestuję na giełdzie papierów wartościowych. No i wraz z wujem i siostrzeńcem prowadzę firmę Vinobar, która między innymi zajmuje się dystrybucją wina. Poznałem nieco tajniki win i zaczynam pojmować, o co w tym trunku chodzi.