Do zamachów doszło daleko od Pekinu, w prowincji Yunan, ale służba bezpieczeństwa całych Chin została postawiona w stan gotowości.
Jej rzecznik twierdzi, że głównymi podejrzanymi o zamachy są "terroryści i separatyści", ale akurat w 6-milionowym Kunming trudno doszukac się sił separatystycznych.
Tybet i islamski region Xinjiang znajdują się w północnej części kraju. Nie wiadomo kogo posądzać, ale wybuchy uswiadomiły Chińczykom, że o bezpieczeństwie igrzysk warto dyskutować. I wydaje się, że o to w tych zamachach chodziło.