- Wypadło mi pół roku zajęć. Braki są duże, więc na każdym treningu staram się dać z siebie wszystko. Jeszcze sporo można nadrobić - mówi jubilat w rozmowie z "Super Expressem". - Nie wyznaczam jednak sobie celu do osiągnięcia we Wrocławiu. Moim sukcesem jest już to, że potrafiłem się pozbierać po rodzinnej tragedii. I znaleźć się w reprezentacji. Nie za zasługi, bo za to nikt nie daje nominacji, ale dzięki uzyskanej dyspozycji.
Mała Julia, młodsza z bliźniaczek (o 45 minut), codziennie przechodzi rehabilitację. Są to czynności stymulujące kończyny i tułów, jak i twarz, którą zajmuje się specjalista.
- Julka dobrze reaguje na rehabilitację, wykonuje więcej prawidłowych ruchów - cieszy się jej ojciec. - A za kilka dni czeka ją w Krakowie-Prokocimiu drugi przeszczep w cyklu leczenia komórkami macierzystymi.
Dowiedz się więcej: Skandal! Lekarz zniszczył życie Bonka i dalej leczy! [WIDEO]
Od niedawna rodzina Bonków otrzymuje świadczenie 8500 zł miesięcznie na leczenie i rehabilitację poszkodowanej bliźniaczki, jaką sąd w Opolu nałożył na szpital, w którym popełniony został błąd.
- Staramy się z żoną tak gospodarować tymi pieniędzmi, aby nam wystarczyły - wyjawia sztangista. - Jesteśmy też wdzięczni Polskiemu Zwiazkowi Podnoszenia Ciężarów, że postanowił przenaczyć na leczenie Julki dochód z biletów na mistrzostwa świata. I wraz z kolegami serdecznie zapraszam kibiców do Wrocławia.
Przeczytaj koniecznie: Bartłomiej Bonk: Pojawiła się nadzieja dla mojej córki
Gdyby przed nim stanęła wróżka i zapytała, jaki prezent urodzinowy sprawiłby mu największa przyjemność, Bonk nie wspomniałby o sporcie.
- Odpowiedź może być tylko jedna: żeby moje dziecko było zdrowe - mowi bez wahania.
Czego troskliwemu ojcu najserdeczniej życzy "Super Express".