Sam lekarz nie ma sobie nic do zarzucenia i przyjmuje pacjentki w prywatnym gabinecie.
To miał być jeden z najpiękniejszych dni w rodzinie Bonków. Według zaleceń lekarza prowadzącego ciążę pani Barbary bliźniaczki Maja i Julia miały przyjść na świat poprzez cesarskie cięcie. Ale Bronisław Ł., ówczesny ordynator oddziału położniczego szpitala w Opolu, uparł się na poród naturalny. Pierwsza na świat przyszła Maja. Odczyty KTG (kardiotokografia - przyp. red) wskazywały zagrożenie dla drugiego dziecka, jednak lekarze nie zareagowali. - Żona kilka razy błagała o cesarkę, mówiła, ale lekarz się nie zgodził - mówi rozżalony Bartłomiej Bonk. Julia urodziła się 45 minut po Mai. Z ciężkim niedotlenieniem mózgu. Od pierwszego słabego oddechu walczyła o życie.
>>> Sąd poparł rodzinę Bonków
I walczy nadal. Dziewczynka dwa razy dziennie jest rehabilitowana. Została zakwalifikowana do leczenia komórkami macierzystymi, które ma zmniejszyć skutki niedotlenienia mózgu powstałe przy porodzie. - Robimy wszystko, żeby Julcia była kiedyś samodzielna - mówi Bartłomiej Bonk i przyznaje, że są już małe sukcesy. - Julia już ma otwarte oczka, nie spina tak często swojego maleńkiego ciałka. Bardzo dzielnie znosi wszystkie ćwiczenia - opisuje. Pomaga jej siostra Maja, która próbuje się z nią bawić.
Bartłomiej Bonk przed sądem domaga się odszkodowania za skutki błędów lekarskich. Chce 2 mln zł. Po pierwszej rozprawie na rzecz małej Julii do zakończenia procesu zasądzono rentę w wysokości 8,5 tys. zł miesięcznie. - Dzięki temu możemy rehabilitować córkę i nie muszę kombinować, skąd wziąć pieniądze - mówi olimpijczyk. Bonk dodaje, że nigdy nie wybaczy dr. Bronisławowi Ł. tego, co zrobił jego córeczce.
Lekarz nic sobie z tego nie robi. Uważa wręcz, że ojciec Julii się go czepia. Bez najmniejszego powodu. Według dyrekcji opolskiego szpitala powody jednak są, bo został zwolniony z funkcji ordynatora oddziału. Bronisław Ł. tego nie komentuje. Przyjmuje w swoim prywatnym gabinecie pacjentki, chociaż na sądowej rozprawie się nie pojawił. Podobno był chory. Kiedy z nim rozmawialiśmy, nie wyglądał na cierpiącego.
>>> Eksperymentalna terapia córki Bonka - są efekty
Bonk się mnie czepia
- Co się stało podczas porodu pani Barbary Bonk?
Bronisław Ł.: - Nic się nie stało. Ja postępowałem zgodnie z procedurami i rekomendacjami. On (ojciec Julii - red.) się mnie czepia. Jak ktoś nie chce, żebym był jego lekarzem, to niech sobie szuka kogoś innego.
- Dlaczego nie był pan na pierwszej rozprawie?
Bronisław Ł.: - Dziękuję, do widzenia.