W niedzielę w finałowym meczu o Puchar Króla Tajlandii reprezentacja gospodarzy podejmowała Słowację. W 28. minucie rozgrywanego w Bangkoku spotkania, przy prowadzeniu europejskiej ekipy 1:0, miała jednak miejsce dramatyczna sytuacja. Były zawodnik Liverpoolu, a obecnie Fenerbahce - Martin Skrtel - tak niefortunnie został trafiony w głowę piłką wybitą przez rywala, że momentalnie padł na ziemię.
Okazało się, że doświadczony obrońca stracił przytomność i nagle zaczął dławić się językiem! Było to groźne dla jego zdrowia czy nawet życia, ale miał szczęście, że zimną krew zachował przebywający akurat obok Ondrej Duda. Były gwiazdor Legii Warszawa bez zastanowienia podbiegł do kolegi z zespołu, włożył mu palce w usta i wyciągnął język, którym dusił się Skrtel.
Po chwili przy leżącym zawodniku pojawił się też sztab medyczny, który dalej się nim zajął. Ostatecznie 33-latkowi nie stało się nic poważnego i po krótkiej przerwie mógł wrócić na boisko. Opuścił je dopiero w 72. minucie. - Dziękuję kibicom, którzy martwili się o mnie. Wszystko jest OK - napisał na Twitterze. Słowacja ostatecznie wygrała ten mecz 3:2, a jednego z goli zdobył wspomniany już Duda.
Ngeri banget ini Skrtel. pic.twitter.com/EdrLpmYx8Y
— @LFC_INDONESIAN (@INDONESIAN_LFC) 25 marca 2018
ZOBACZ: Tak Lech Poznań leczy piłkarzy. Klub korzysta z usług... szamanki