W poprzedniej kolejce Lech Poznań pokonał Lechię Gdańsk 3:0. Kibice "Kolejorza" bali się jednak o zdrowie swoich piłkarzy. Przedwcześnie boisko w rywalizacji z biało-zielonymi opuścili Jasmin Burić i Mario Situm. Bośniacki bramkarz z polskim paszportem w sobotę poleciał do Serbii, a jego klubowy kolega - w poniedziałek. Dlaczego? Jak podał "Fakt" chodzi o osobę Marijany Kovacević. Serbska znachorka stosuje niekonwencjonalne metody leczenia, a to, że nie posiada dyplomu, sprawia, że mówi się o niej jako o szamance.
Efekty jej kuracji są niesamowite. Występ wyżej wymienionej dwójki przeciwko Wiśle Kraków 2 kwietnia stał pod dużym znakiem zapytania. Teraz wszystko wskazuje na to, że Nenad Bjelica będzie miał ich do dyspozycji. - Jasmin w weekend był na treningu i wykonywał już wszystkie ćwiczenia, z kolei Mario od poniedziałku powinien być wprowadzany do zajęć - podkreślił ucieszony efektami leczenia szkoleniowiec.
Lech bardzo często korzysta z usług Kovacević. Tylko w tym i poprzednim sezonie z wizytami do Serbki udawali się oprócz Buricia i Situma również Darko Jevtić, Nikola Vujadinović i Thomas Rogne. - Mamy z nią świetny kontakt. Najważniejsze, że widzimy efekty jej działania - powiedział trener Nenad Bjelica.
Zabiegi Marijany Kovacević polegają na użyciu łożyska końskiego. Ta niekonwencjonalna metoda zdaje się być niezwykle skuteczna. Masaże z użyciem specjalistycznej maści pozwalają na szybszą regenerację tkanek w bolącym miejscu. Kto wie, być może Lech Poznań wyznaczył trend i niedługo kolejne kluby Ekstraklasy znajdą swoich szamanów?
Przeczytaj też: Lech Poznań atakowany przez hejterów z Indonezji. "Klub idiotów!"