Milena Sadurek-Mikołajczyk (24 l.) ma być w Pekinie "mózgiem" polskiej drużyny. Jeśli dobrze będzie nagrywać Glince może być medal.
"Super Express": - Czy po wysłuchaniu po raz kolejny: musicie, sprężcie się, liczymy na was, nie przychodzi zobojętnienie?
- Coś w tym jest, ale igrzyska to sprawa naprawdę wyjątkowa. Kiedy polskie siatkarki po raz ostatni jechały na igrzyska, to żadnej z nas nie było jeszcze na świecie. Nie, atmosfera jest niezwykła.
- Co w niej przeważa? Gotujące się ambicje, a może trochę strachu?
- Jest luz, ale tylko tyle, by nie dać się zjeść nerwom przed startem.
- Czy trochę nie popsuła nastroju absencja Dziękiewicz, która nieoczekiwanie nie dostała się do olimpijskiej kadry?
- Żal Leny, ale to jest normalna sprawa. Przegrała sportową rywalizację o miejsce w drużynie. Taki już los sportowca.
- Lubi pani chińszczyznę?
- Te dania z ryżem i pędami bambusa? Szczerze mówiąc nie przepadamÉ
- Właścicielki przepięknego labradora nie będę pytał, co sądzi o chińskim zwyczaju przyrządzania potraw z psów.
- To okropne!
- A czy wie pani jak jest po chińsku "złoty medal"?
- Oj, nie wiem! A jak jest?
- Niestety, ja też nie wiem...
- Jakby się pan dowiedział, to niech pan mi przyśle SMS-em jak to brzmiÉ
- Tak na wszelki wypadek?
- Na wszelki wypadek.
- OK. Wyślemy.
(Wysłaliśmy. Złoty medal to po chińsku dzin pe.)