Nasz człowiek w NBA robił tego wieczoru w Helsinkach, co chciał. Trafiał z każdej pozycji, nawet wtedy, gdy odbił się tuż zza linii wolnych i jakimś sposobem dofrunął do kosza, zaliczył kolejne punkty. "Marcin leciał jak pterodaktyl!" - wykrzyczał wtedy komentator Polsatu Sport.
Czysta dominacja
Występ Gortata zrobił wrażenie nie tylko na polskich kibicach, lecz także w obozie przeciwnika. Trener Finów Henrik Dettmann nie krył zachwytu nad poczynaniami środkowego Phoenix Suns.
- To był przykład czystej dominacji jednego gracza. Nigdy nie widziałem Marcina w takiej formie w meczu reprezentacyjnym - skomentował fiński szkoleniowiec, który doskonale wie, co znaczy być na parkiecie gwiazdą, bo kiedyś w niemieckiej kadrze pracował z samym Dirkiem Nowitzkim.
Nigdy się tak nie napracowałem
- To miłe słyszeć takie słowa. Rozmawiałem z trenerem Dettmannem i uczciwie przyznałem, że jeszcze nigdy nie musiałem się tak napracować na swoje punkty - twierdzi polski jedynak w lidze zawodowej.
Jeszcze tydzień temu humory w polskiej ekipie były takie sobie, bo kwalifikacje zaczęliśmy się od dwóch niespodziewanych porażek u siebie z Belgią i Finlandią. Dopiero runda rewanżowa przyniosła odrodzenie drużyny trenera Alesa Pipana (53 l.).
Były męskie rozmowy
- Potrafiliśmy się pozbierać. Najpierw były rzeczywiście duże potknięcia, porażki w złym stylu, później doszło do kilku męskich rozmów. Krzyknęliśmy parę razy na siebie na treningach, wyjaśniliśmy sobie, że mamy grać prosto, a nie kombinować - opowiada Gortat, który bije w kadrze rekordy. Wcześniej było 31 pkt w meczu ze Szwajcarami, a teraz ponad 20 zebranych piłek.
- Chciałbym mieć na koncie więcej takich spotkań. Liczę, że w NBA przekroczę tę barierę - zapowiada.
W sobotę reprezentacja Polski gra w Lublinie ostatni mecz kwalifikacyjny z Albanią.
Inny mecz grupy E:
Szwajcaria - Belgia 82:73
1. Polska 5 2 12
2. Finlandia 5 1 11
3. Szwajcaria 3 4 10
4. Belgia 3 3 9
5. Albania 0 6 6