Sławomir Karmelita prowadzi zajęcia wychowania fizycznego dla uczniów od czwartej klasy wzwyż. W 1999 roku wśród czwartoklasistów właśnie szukał kandydatów do drużyny piłkarskiej, która miała wystartować w turnieju jedenastolatków. Ale podczas zajęć WF młodszych roczników wpadł mu w oko drobny jasnowłosy chłopiec, który czarował swoją grą. To 10-letni Maciek Rybus. Wtedy jeszcze boisko pokrywał piach. Dziś obok szkoły dumnie prezentuje się równy jak stół nowoczesny orlik ze sztuczną nawierzchnią. Ale nierówne boisko nie przeszkadzało Maćkowi w grze.
- Postanowiłem włączyć go do naszej drużyny - wspomina pan Sławek. - Choć był o rok młodszy od pozostałych kolegów z drużyny, to i tak swoimi umiejętnościami przewyższał większość z nich.
Swoją grą na turnieju, w którym wystąpiły wszystkie szkoły z Łowicza i okolicznych wsi, oczarował Henryka Plichtę, wówczas trenera młodzieży w lokalnym klubie piłkarskim Pelikan Łowicz.
- Szukałem kandydatów do gry w mojej drużynie. Maćka wziąłem od razu - mówi. - Przyszedł na trening i został. Grał równolegle u mnie w Pelikanie i swojej szkolnej drużynie.
- Rok później znów zagrał w turnieju 11-latków - wspomina nauczyciel WF. - Teraz jednak już miał skończone 11 lat. Został królem strzelców. Potem jeszcze wybrano go na najlepszego zawodnika naszego szkolnego klubu.
- Maciek miał wszystko podporządkowane piłce - opowiada Aneta Bura, wychowawczyni Rybusa w gimnazjum. - Nic innego go nie interesowało. Gdy tylko mógł, uganiał się za piłką.
Młody Maciek wychowywał się na cieszącym się nie najlepszą opinią osiedlu potocznie nazywanym przez mieszkańców Łowicza Pekinem. - Na szczęście dzięki piłce nie wpadł w szemrane towarzystwo - mówią jego byli nauczyciele.
Po gimnazjum Rybus trafił do szkółki piłkarskiej w Szamotułach, gdzie wypatrzyli go trenerzy Legii Warszawa, skąd wypłynął na szerokie wody.
Henryk Plichta: Maciek się wyróżniał
- Gdy Maciek w 1999 roku trafił do mojej drużyny, byli w niej chłopcy o rok starsi. Niektórzy z lepszymi umiejętnościami. Ale jego upór, samozaparcie, może też mnóstwo szczęścia sprawiły, że to on z tej grupy wybił się na reprezentacyjny poziom. Dziś jest wzorem dla innych młodych piłkarzy z Łowicza.